Za tydzień będziemy mieli prawo kupić gaz od firmy, która zaoferuje niższe rachunki niż Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Jednak faktycznie takich firm nie będzie, bo przepisy chronią PGNiG przed konkurencją importerów. Te bariery zatrzymały już węgierską firmę gazową Emfesz. Teraz do ich przełamania szykują się inwestorzy z... Australii.
Jeśli operatorzy systemów przesyłowych będą mieli swobodne moce w gazociągach, to będą mogli przesłać gaz zamówiony od dostawcy spoza PGNiG.
Faktycznie takich firm trzeba będzie szukać ze świecą w ręku. Jak mówi Bogdan Pilch, szef polskiego przedstawicielstwa koncernu Gaz de France, od lipca nic się nie zmieni. Po pierwsze dlatego, że ceny gazu w Polsce są niskie i importerom trudno konkurować z PGNiG, które sprzedaje gaz w cenie stanowiącej średnią niskiej ceny surowca z krajowych złóż i dużo wyższej ceny surowca z importu. Dla firm, które tylko importują gaz, konkurencja z PGNiG jest nieopłacalna.
Drugi powód to przepisy. Importerzy gazu są zobowiązani do trzymania rezerw gazu w magazynach na terenie Polski. Tymczasem te należą wyłącznie do PGNiG.
Ofiarą wprowadzonych przed rokiem przepisów, które zobowiązują importerów gazu do utrzymywania rezerw surowca w kraju, jest węgierski Emfesz. Firma ta mogła konkurować z PGNiG, bo ma dostęp do taniego gazu z Azji. W zeszłym roku Emfesz podpisał wstępne umowy o sprzedaży gazu, m.in. do Zakładów Azotowych Puławy. Z planów nic nie wyszło, bo wprowadzono nakaz magazynowania gazu w kraju.
Problemy Emfeszu nie zraziły innych. Spółka PBG, jeden z największych w Polsce specjalistów od budowy wielkich instalacji dla gazownictwa, podpisała właśnie warunkową umowę na budowę magazynu gazu w dawnej kopalni węgla Nowa Ruda. Na tę inwestycję za 73,8 mln zł netto obejmującą także budowę 14,4 km rury od magazynu do sieci gazociągów zdecydował się fundusz Resources Services Ltd. z Londynu należący do australijskiej spółki Newland Resources.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Australijczycy chcą przełamać monopol PGNiG