Coraz częstsze groźby ze strony Gazpromu, że zakręci gazowy kurek dla Ukrainy i Białorusi, uderzające też w kraje unijne, są dla Unii Europejskiej sygnałem, że nowe drogi dostaw gazu nie z Rosji, ale z Azji są pilną koniecznością.
Formalnie każdy z krajów Wspólnoty powinien zadbać o własne bezpieczeństwo energetyczne i zaopatrzenie w surowce. Jednak w przypadku projektów nowych dróg transportu gazu na kontynent wsparcie Brukseli -nie tylko werbalne -ma istotne znaczenie. Formalnie każde tego typu przedsięwzięcie ma charakter komercyjny, bo inwestorzy chcą odzyskać nakłady. Lecz poparcie Unii z możliwością współfinansowania z kasy Brukseli choćby analiz projektu jest bardzo istotne.
Trudno ocenić, czy Unia zdecyduje się na taki krok teraz, kiedy powstaje plan budowy nowego wielkiego rurociągu z Azji Środkowej do Europy. Daje on szansę, by około 2012 roku pojawiła się w Europie większa ilość konkurencyjnego gazu. Źródłem będzie Azerbejdżan.
Azerowie, którzy po Turkmenistanie będą w Azji Środkowej jednym ze znaczących producentów gazu ziemnego, chcą go eksportować do Europy. Taką możliwość da im nowy rurociąg przez Turcję do Grecji i Włoch (TGI). Jego część już istnieje - to odcinek łączący Grecję z Turcją - przypomina "Rz".
Trzeba jeszcze wybudować połączenie między Grecją i Włochami oraz zwiększyć możliwości transportowe systemu rurociągowego Turcji. Porozumienie w sprawie tej nowej drogi dostaw azjatyckiego gazu do Europy zawarto pod koniec lipca. Do końca roku do projektu powinien się włączyć Azerbejdżan.
Włoska firma Edison i grecka DEPA, które uczestniczą w tym przedsięwzięciu, zapowiadają, że w przyszłym roku zaczną budować połączenie z Grecji do Włoch zaok.300 mln euro. Dzięki niemu będzie można transportować 8 mld m sześc. gazu rocznie. Jak na potrzeby Unii nie będą to wielkie ilości, ale liczy się sam fakt możliwości dostaw z nowego źródła.
Jak wyjaśnia "Rzeczpospolita", podobne szanse jak gazociąg turecko-grecko-włoski stwarza projekt Nabucco będący inicjatywą pięciu firm europejskich. Ostatnio inwestorzy (czyli Bulgargaz, węgierski MOL, austriacki OMV, turecki BOTAS i rumuński Transgaz) zapowiadają, że prace rozpoczną się za dwa lata. Niedawno jednak pojawiła się informacja, że do międzynarodowego konsorcjum dołączy niemiecki koncern RWE. To może przyspieszyć decyzję o budowie.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Azjatycki gaz szansą dla Europy