Wicepremier Białorusi Uładzimir Siemaszko oznajmił w czwartek, że jego kraj nie oczekuje "ekscesów" w związku z dostawami rosyjskiego gazu. Dodał, że negocjacje ze stroną rosyjską ws. korekty cen na gaz mogą potrwać jeszcze nawet dwa miesiące.
Dodał: "Rząd Białorusi podejmuje wysiłki, by były korekty cen i żebyśmy już w 2011 roku wyszli na ceny równorzędne, tak jak rozumie to strona rosyjska".
Wiceprezes Gazpromu Walerij Gołubiew powiedział 24 grudnia, że cena gazu dla Białorusi od 1 stycznia 2011 roku będzie wynosić 230 dolarów za 1 tys. metrów sześciennych. Została ona ustalona zgodnie z kontraktem podpisanym w 2006 roku. Na nowych zasadach, uwzględniających powstanie Wspólnej Przestrzeni Gospodarczej łączącej Rosję, Białoruś i Kazachstan, ceny będą ustalane dopiero po wygaśnięciu tego kontraktu w 2012 roku. Strona białoruska natomiast nalegała na korektę formuły ceny na gaz już od 2011 roku.
Wicepremier Siemaszko mówił w listopadzie o cenie gazu rosyjskiego dla Białorusi na 2011 rok pomiędzy 210-220 dolarów za 1 tys. metrów sześciennych.
Przedstawiciel rosyjskiego Gazpromu Siergiej Kuprijanow powiedział w środę w radiu Echo Moskwy, że nie będzie obniżki ceny na gaz dla Białorusi w 2011 roku. Odpowiadając na pytanie, czy są ustalenia w sprawie obniżenia tej ceny, odparł, że takich uzgodnień nie ma. Wyjaśnił: "Mówimy naszym białoruskim rozmówcom, że istnieje kontrakt i zgodnie z nim będziemy pracować".