Parlament Europejski poparł Brukselę, która zamierza stanowczo odpowiedzieć na wykorzystywanie przez Rosję ropy i gazu w polityce zagranicznej.
Aż 59 proc. Rosjan uważa, że władze powinny wykorzystywać zależność krajów europejskich od dostaw ropy i gazu ziemnego z Rosji do osiągania swoich celów politycznych. Szantaż taki odrzuca tylko co piąty Rosjanin - pokazują ogłoszone wczoraj wyniki sondażu rosyjskiego Centrum Lewady - czytamy w dzienniku.
Komisja Europejska zamierza przeciwstawić się temu energetycznemu straszakowi. Media ujawniły w ubiegły czwartek, że Bruksela chce powstrzymywać takie inwestycje w europejski sektor energetyczny (a zwłaszcza w sieci przesyłowe), których - jak mówi szef Komisji José Manuel Barroso - motywy nie są jasne i które mogą mieć ukryty polityczny cel. Taki jak zwiększenie uzależnienia Europy od zewnętrznych źródeł dostaw.
Bruksela chce też blokować inwestycje firm z państw, w których europejskie przedsiębiorstwa nie są w pełni dopuszczane do rynku. Zarówno w Strasburgu, jak i w Brukseli nikt nie ukrywa, że mowa tu o inwestycjach rosyjskich koncernów Gazprom czy Rosnieft - wyjaśnia "GW".
Przyjęty w poniedziałek późnym wieczorem raport zawiera jeszcze inne pomysły, które mogą wywołać irytację w Moskwie. Eurodeputowani uznali bowiem, że należy powiązać sprawę Karty Energetycznej (której Rosja nie chce podpisać, ponieważ zobowiązywałaby ją ona do otwarcia rynku) z wejściem Rosji do Światowej Organizacji Handlu (WTO).
Początkowo Saryusz-Wolski proponował, żeby raport PE wprost uzależniał poparcie Unii dla wejścia Rosji do WTO z podpisaniem Karty. Ostatecznie jednak raport stwierdza, że podpisanie Karty byłoby "dodatkowym argumentem" na rzecz wejścia Rosji do UE - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Bruksela odpowiada na rosyjskie szantaże energetyczne