Czy rząd w Sofii ukrywa szczegóły negocjacji na temat South Stream? Opozycja chce wyjaśnień w tej sprawie
Przedstawiciele strony rosyjskiej chcieli, by firmy z ich kraju zachowały co najmniej 50 proc. udziałów w projekcie. Grozili, że w przeciwnym wypadku gazociąg ominie Bułgarię.
Potwierdzeniem tej historii może być wypowiedź Wiktora Christienki, rosyjskiego ministra przemysłu, dla "Kommiersanta", w której zapewnił, że w czasie negocjacji z Bułgarią strona rosyjska nie poszła na jakiekolwiek ustępstwa.
- Nie wiemy, czy popierać projekt, czy go zwalczać, skoro nie jesteśmy pewni, co zostało podpisane - działania rządu skrytykował Bojko Borrisow, mer Sofii i zarazem lider prawicowej partii GERB. Wezwał on do przedstawienia parlamentowi wszystkich szczegółów dotyczących podpisanej umowy.
Zawarte w zeszły piątek, podczas wizyty Władimira Putina, porozumienie dotyczące budowy gazociągu South Stream przewiduje, że strony bułgarska i rosyjska będą posiadać po 50 proc. udziałów w tym przedsięwzięciu. Koszt budowy instalacji na terytorium bułgarskim ma wynieść około 1,4 mld euro. Ważna przez 30 lat umowa przewiduje, że opłaty tranzytowe za przesył gazu tą trasą będzie pobierać joint venture Gazpromu i Bulgargazu.
South Stream z założenia jest projektem o dużym znaczeniu politycznym, nie dziwią więc silne rosyjskie naciski na Bułgarię związane z jego powstaniem.
Paolo Scaroni, dyrektor uczestniczącego w projekcie włoskiego koncernu Eni, stwierdził, że planuje się zbudowanie odnogi gazociągu South Stream prowadzącej przez Rumunię i Węgry do Austrii, Czech i Niemiec. Jej trasa pokrywałaby się w ten sposób z przebiegiem konkurencyjnego gazociągu Nabucco.
W związku z ostatnimi rosyjskimi sukcesami firmy stojące za projektem Nabucco próbują ostrożnie znaleźć porozumienie z Moskwą. Reinhard Mitschek, jeden z dyrektorów konsorcjum realizującego ten projekt, stwierdził, że Nabucco może również transportować rosyjski gaz. Surowiec ten miałby pochodzić z gazociągu Blue Stream łączącego po dnie Morza Czarnego Rosję i Turcję.
Ujawnił on, że jego konsorcjum chce podpisać z Gazpromem długoterminową umowę na dostawy gazu. Dodał też, że Nabucco nie jest projektem antyrosyjskim. - Jest on wartością dodaną zarówno dla Europy, jak i dla Rosji i jej gazu - stwierdził Mitschek, wskazując na to, że zbudowanie gazociągu Nabucco umożliwi rosyjskim firmom dywersyfikację tras dostaw gazu ziemnego do Europy Zachodniej.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Bułgaria: szantaż Gazpromu?