Temat rekompensat dla PGNiG z tytułu zobowiązań długoterminowych w warunkach postępującej liberalizacji rynku gazu ziemnego ciągle budzi emocje. Wielu ekspertów twierdzi, że stanowią one naruszenie reguł wolnego rynku i stawiają państwowy koncern w uprzywilejowanej pozycji lub stanowią próbę przerzucenia kosztów na końcowych użytkowników - mówi portalowi wnp.pl dr Dominik Smyrgała, Collegium Civitas
- Gaz ziemny wymaga rozwiniętej infrastruktury przesyłowej, głównie rurociągowej, ponieważ technologia LNG ciągle jeszcze jest we wczesnej fazie rozwoju. W polskich warunkach oznacza to, że znakomita większość podaży surowca pochodzi z kierunku wschodniego, w praktyce od jednego dostawcy - Gazpromu. Dopiero od niedawna pojawiają się nowe połączenia, realnie umożliwiające dywersyfikację dostaw i zwiększenie konkurencji. Zarazem ten surowiec nie jest łatwo zastępowalny innym nośnikiem energii, ze względu na sposób jego wykorzystania w przemyśle chemicznym. Stąd też przez wiele lat dostawca miał bardzo silną pozycję i był w stanie wynegocjować bardzo zyskowne kontrakty długoterminowe z korzystną dla siebie formułą cenową, okazyjnie sięgając po instrumenty mające mało wspólnego z działalnością gospodarczą, a dużo z polityką siłową. Przekształcenia rynku, które następują w ostatnich latach, z jednej strony mają na celu zmianę tej niekorzystnej dla polskiej gospodarki sytuacji, a z drugiej - stanowią implementację prawodawstwa unijnego.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Co z rekompensatami dla PGNiG?