Największe koncerny energetyczne Francji i Niemiec mogły nielegalnie podzielić się rynkiem, blokując konkurencję - podejrzewa Komisja Europejska i zapowiada pilne śledztwo.
Spółki zapewniają, że nie złamały przepisów antymonopolowych. Rzecznik E.ON Jens Schreiber przyznał jednocześnie, że w latach 1997-2004 oba koncerny był związane umową. Na temat jej szczegółów firmy się nie wypowiadają, ale jak zapewnia rzecznik E.ON, "przestała już ona obowiązywać i nie ma żadnego znaczenia".
Komisja Europejska ma jedna wątpliwości, czy tak faktycznie jest. W maju 2006 r. jej inspektorzy przeprowadzili w biurach obu koncernów niespodziewane rewizje. Przejrzawszy zgromadzone wówczas materiały, Komisja ogłosiła w poniedziałek, że rozpocznie śledztwo i że będzie ono miało "pilny" charakter.
Bruksela podkreśla, że podobne porozumienia między firmami nie dość że są nielegalne, to jeszcze powodują, że liberalizacja rynków energetycznych, a w konsekwencji także obniżki cen pozostają wyłącznie na papierze. Unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes już od wielu miesięcy zapowiada, że zwalczanie karteli energetycznych będzie priorytetem działań Komisji na kolejne lata.