Zarówno PGNiG jak i Grupa Lotos zainwestowały znaczne kwoty w norweskie złoża węglowodorów. Z wielu względów te inwestycje są dość bezpieczne, mimo że w razie sukcesu nie dadzą aż takich profitów jak np. ropa w krajach arabskich.
Tymczasem zarówno PGNiG jak i Lotos weszły do dużo droższej Norwegii.
- Zdecydowało o tym jasne i przejrzyste prawo – mówi Adam Loewe, dyrektor ds. strategii oraz poszukiwań i wydobycia Grupy Lotos.
W czym rzecz? Prawo norweskie przewiduje, zwrot 78 proc. nakładów poniesionych na projekt w przypadku jego niedojścia do skutku (np. z powodu braku surowca). To oznacza, że firmy stosunkowo mniej ryzykują, gdy angażują się w poszukiwania ropy w tym kraju. Z drugiej strony, jeżeli ropa zostanie udokumentowana, to 78 proc. zysków wpada do kasy Oslo.
Wydaje się to niewiele, ale w praktyce oznacza pewność biznesu. Tymczasem w innych krajach odkrycie ropy przez zagraniczne firmy (np. w Rosji) oznaczało często wyrugowanie ze złoża.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Dlaczego polskie firmy inwestują w węglowodory w Norwegii