Co się dzieje z gazem, którego nie dostarcza Polsce spółka RosUkrEnergo? Gazprom i rząd Ukrainy wikłają się w dziwne umowy, aby przejąć ten surowiec - bez powodzenia - informuje Gazeta Wyborcza.
Ale RUE przestało się wywiązywać z umowy i w tym roku dostarczać gaz do Polski.
Zdaniem gazety, problemy mogą mieć także Węgry, gdzie gaz od RUE kupuje firma Emfesz, należąca do Firtasza. Gazprom poskarży się władzom w Budapeszcie, że Emfesz nielegalnie sprowadza gaz z Ukrainy - poinformował dziennik "Kommiersant".
- Nie wiemy, czyj gaz dostajemy. Gazprom informuje tylko, że to nie jego surowiec - powiedział agencji Itar-TASS prezes węgierskiej firmy Istvan Goczi.
Inny rozmówca z Emfeszu opisuje jeszcze większy zamęt. - Kilka razy dziennie nadchodzą faksy od Gazpromu i od RUE - za gaz płaćcie nam.
Przejęcie tego majątku Moskwa przekazała w ręce rządu Tymoszenko. Okazuje się to jednak trudniejsze, niż politycy przypuszczali.
GW przypomina, że pierwsza próba była jeszcze w styczniu. Gazprom i ukraiński państwowy koncern Naftohaz podpisały nowe kontrakty na dostawy i tranzyt gazu. Dołączono do nich umowę, w której Naftohaz zwolnił w tym roku Rosjan z 1,7 mld dol. opłat za jego tranzyt.
W zamian Gazprom odstąpił Ukraińcom prawo do długów RUE wycenionych również na 1,7 mld dol. Ustalono też, że Naftohaz będzie mógł wyegzekwować dług od RUE nie tylko w gotówce, ale także w postaci towarów, w domyśle: gazu.
I dlatego już w styczniu Tymoszenko twierdziła, że Naftohaz przejął zapasy RUE - informuje portal "Ukrainskaja Prawda", który opublikował tekst umów z Gazpromem.
Zdaniem Gazety operacja się nie powiodła ze względów prawnych. Aby przejąć gaz RUE, Naftohaz musiałby zawrzeć umowę ze szwajcarską spółką, podpisaną nie tylko przez Gazprom, ale także przez ukraińskich wspólników.
Ponadto od przejętego gazu koncern powinien zapłacić 340 mln dol. podatku VAT. Naftohaz nie miał takiej umowy ani tyle pieniędzy.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Dziwne losy gazu zamówionego przez Polskę