Międzyrządowe porozumienie z Rosją w sprawie zwiększenia przez Gazprom dostaw gazu do Polski ma swoje dobre i złe strony. Eksperci, z którymi rozmawiała PAP, mają rozbieżne zdania na ten temat.
"Skupiając się jedynie na Gazpromie jako dostawcy gazu, sami oddajemy się w jego ręce i wystawiamy się na pozahandlowe wymogi, które rosyjski koncern może wysuwać w trakcie negocjacji (aneksu do kontraktu jamalskiego - PAP)" - uważa z kolei b. minister gospodarki Piotr Woźniak.
Na 10-11 marca planowane jest posiedzenie międzyrządowej komisji ds. współpracy gospodarczej, podczas którego omawiane będzie m.in. porozumienie w sprawie zwiększenia dostaw gazu w ramach tzw. umowy jamalskiej. Ma to zrekompensować braki w związku z wstrzymaniem pod koniec stycznia dostaw gazu do Polski przez RosUkrEnergo (RUE).
W miniony piątek brakujący gaz zaczął dostarczać Gazprom, który zadeklarował gotowość do uzupełnienia dostaw, jeśli zostanie podpisany aneks do umowy jamalskiej, a strona polska wystąpi z wnioskiem o rozpoczęcie negocjacji międzyrządowych w tej sprawie.
"Można uniknąć dodatkowego ryzyka jakim byłyby dodatkowe, pozahandlowe warunki stawiane przez Gazprom. Z handlowego punktu widzenia nie ma obowiązku ani potrzeby renegocjowania kontraktu "jamalskiego", ani kolejnego negocjowania umowy międzyrządowej" - uważa Woźniak.
Jego zdaniem, zamiast rozszerzać kontrakt jamalski i uzależniać się od jednego dostawcy, spółka Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo mogłaby uzupełnić brakujący gaz tzw. transakcjami typu swap.
"Możliwe jest na przykład kupno gazu z Algierii lub Norwegii z dostawą do Niemiec. Następnie potrzebną ilość gazu odbieralibyśmy z gazu rosyjskiego, dostarczanego tranzytem przez nasz kraj do Niemiec" - wyjaśnił b. minister gospodarki.
"Powrót do jednego kontraktu (na dostawy ze wschodu-PAP) to dobre rozwiązanie" - uważa z kolei Szczęśniak.
"Rozpisanie umowy w 2003 roku na dwa kontrakty (z Gazpromem i RUE - PAP) było błędem strategicznym, co widać po skutkach" - podkreślił Szczęśniak. Jego zdaniem, była to koncepcja "sztucznej dywersyfikacji", która zaowocowała kłopotami z dostawami w 2004 roku oraz 10-proc. podwyżką cen gazu w kontrakcie z RUE w 2006 roku.
"Pytanie, czy z polskiej strony jest chęć, żeby ułożyć sobie stosunki z Gazpromem, czy też będą to 'szarpane' negocjacje, gdzie będziemy chcieli bardzo dużo ugrać" - mówi Szczęśniak.
Jego zdaniem, polski rząd musi brać pod uwagę fakt, że obecnie mamy bardzo słabą pozycję negocjacyjną w relacjach z Gazpromem.
"Polski rząd popełnił błąd negocjacyjny na początku, nie zabezpieczył gazu na Ukrainie (zmagazynowanego przez RUE -PAP), tak by ten gaz do Polski jednak docierał. Przystąpiono do negocjacji z Gazpromem w sytuacji, gdy w każdej chwili mogło nam zabraknąć gazu" - wyjaśnił.
Zdaniem Szczęśniaka fakt, że Rosjanie już teraz zwiększyli przesył gazu, "dobrze rokuje na te negocjacje".
"Dobrze, byśmy całościowo uregulowali stosunki z Gazpromem. Uważam, że można by +zagrać+ nawet naszą rezygnacją z oprotestowywania Nord Stream (chodzi o Gazociąg Północny, po dnie Bałtyku, między Rosją a Niemcami, którego budowie sprzeciwia się Polska - PAP)" - dodał ekspert.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Eksperci o porozumieniu gazowym z Rosją