Ekspert: Sejm szarżuje z giełdowym obligiem gazowym

Ekspert: Sejm szarżuje z giełdowym obligiem gazowym
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Ostatnie lata na rynku gazu upłynęły na radykalnych próbach wprowadzenia szybkich zmian. Wezwania do "złamania monopolu", uwolnienia rynku czy nawet "wolności energetycznej" padały gęsto. Jednak brak było dyskusji nad ważnymi problemami, a warto, by nie okazało się później, że "rzeczywistość skrzeczy". Tak jak dzisiaj w Bułgarii, gdzie podwyżka cen energii obaliła rząd - pisze Andrzej Szczęśniak, ekspert rynku ropy i gazu.

Wielokrotne próby reorganizacji sektora były nieprzemyślane i zbyt radykalne. Nie brano pod uwagę realiów, jak ograniczenia i ceny kontraktów importowych czy cen dla gospodarstw domowych. Także rola polskiego narodowego operatora gazowego na przyszłym rynku jest pomijana milczeniem. To blokowało postęp. Dwa lata temu pisałem o konieczności dostosowania naszych reguł do unijnych wymogów, inaczej Unia zainterweniuje w końcu „wyważając drzwi razem z futryną”. Dzisiaj Komisja Europejska oddała sprawy do Trybunału, grozi karami finansowymi. Pisałem wtedy: „szybciej”. Ale to nie znaczy rzucając się głową do studni, a Sejm wykonuje takie właśnie samobójstwo, ustalając tzw obligo giełdowe, czyli obowiązek sprzedaży przez PGNiG 70% gazu ziemnego na giełdzie.

Czytaj także inne komentarze nt. uwolnienia rynku gazu

Izabela Albrycht - Instytut Kościuszki
Marcin Roszkowski - Instytut Jagielloński

Nasi prawodawcy wcześniej (projekt z czerwca 2012) proponowali taki obowiązek na poziomie 15%, co było zgodne z projektem rządowym. W jakimś szalonym rozpędzie zwiększyli ten poziom do 70% w czasie ostatnich prac. Zmiana jest ogromna, jednak nikt nie pofatygował się nawet, by ją uzasadnić (uzasadnieniu do quasi-nowego projektu dalej jest mowa o 15%). Zastanawiające, że tak radykalne posunięcia są dokonywane jako projekt poselski, którego nie obowiązuje na przykład ocena skutków regulacji. A warto przecież zastanowić się, jakie one mogą być.

Posłowie działają pod naciskiem Ministerstwa Gospodarki, a to z kolei jest naciskane przez Komisję Europejską. Ministerstwo Gospodarkiboi się kar, które KE może (potencjalnie) nałożyć, jeśli wygra sprawę w Trybunale Sprawiedliwości. Do 70% zachęca, a na pewno nie zniechęca, Prezes URE. Jednak obligo giełdowe nie jest wymagane przez dyrektywę 2009/73/WE, zaś zaległości w implementacji unijnych wymogów można wprowadzić zupełnie inną drogą. Choćby przez odwrócenie sposobu taryfikacji, zwolnienie wszystkich z tego obowiązku, a wprowadzenie jedynie dla odbiorców indywidualnych jako wrażliwych cenowo. Posłowie tak się jednak rozgrzali wizją giełdy gazu ziemnego, że poprzeczka poszła ostro w górę. Za ostro.

Nawet wcześniejsze 15% obowiązku jest poziomem wysokim jak na Europę: na rynku niemieckim, w 2011 r. zaledwie 5% obrotów gazu przeprowadzano na giełdzie, cała reszta - 95% - to standardowe kontrakty pozagiełdowe zawierane na rynku OTC - między sprzedającym a nabywcą. Rynek holenderski to 7% sprzedaży przez giełdę, brytyjski najbardziej płynnym i konkurencyjny w UE to zaledwie (w porównaniu z poselskimi ambicjami) jedna trzecia obrotów realizowanych za pośrednictwem giełdy.

Pierwszymi poszkodowanymi tego pomysłu będą odbiorcy przemysłowi, szczególnie ci mniejsi, gdyż koszty uczestnictwa przez nich w obrocie giełdowym będą wysokie. Obligo odbierze im także możliwości korzystania z zakupów na rynku OTC, utracą możliwość elastycznego dostosowywania dostaw gazu do swoich potrzeb, kontrakty giełdowe są zestandaryzowane i elastyczność odbioru, jest zerowa (odbiorca musi odebrać 100% kontraktu). Dla przemysłu krytycznym czynnikiem jest bezpieczeństwo dostaw, ich elastyczność i przewidywalność, dlatego też większość odbiorców przemysłowych w Europie zabezpiecza swoje zapotrzebowanie na gaz w formie zindywidualizowanych kontraktów wieloletnich regulujących takie kwestie jak gwarancję dostaw, jakość usług, elastyczność odbioru, działanie w sytuacjach nadzwyczajnych i kary. Poziom tego bezpieczeństwa po zmuszeniu głównego polskiego dostawcy do oddania całego gazu na giełdę, znacząco się obniży.

Dla odbiorców gazu z giełdy pogorszą się także warunki finansowe. Dzisiaj płacą po dostawie, otrzymują kredyt kupiecki, koszty kontraktowe są bliskie zera. Na giełdzie bez opłacenia transakcji z góry nie ma kontraktu. Dochodzą opłaty giełdowe i depozyty zabezpieczające, konieczne dla utrzymania dłuższych dostaw, które będą poważnym obciążeniem dla płynności nawet największych spółek. Marże na sprzedaży gazu stosowane przez PGNiG są znacznie niższe od standardów europejskich, więc obligo giełdowe, wymuszające pojawienie się nowych pośredników w obrocie gazem, to prosta droga do droższego gazu, szczególnie dla małych odbiorców przemysłowych. Jak widać, gdy z wymuszenie obrotu tak ogromnych ilości gazu (wartości ponad 12 miliardów złotych) na giełdzie, raczej nie skorzysta realna gospodarka, ale instytucje finansowe i giełda towarowa, która jest jednym z najbardziej oczywistych beneficjentów tej (nad)regulacji.

Dzisiaj część przemysłu ma zawarte bardzo korzystne dla siebie kontrakty długoterminowe, które po zmianie formuły będą dużo mniej korzystne, co poważne uderzy w ich konkurencyjność. Amerykański przemysł chemiczny właśnie teraz walczy o tanie i przewidywalne na lata dostawy, na którego bazie może wytworzyć 8 (słownie: osiem) razy większą wartość dodaną niż z prostego eksportu gazu. Dlaczego nie pójść za tym przykładem, a nie likwidować przewagi konkurencyjne naszych przedsiębiorstw?

Innym efektem tych rygorów będzie utrudnienie inwestycji odbiorców gazu, którym dla finansowania projektów banki wymagają zabezpieczenia długoterminowych (10-15 lat) dostaw gazu. Kontrakty giełdowe nie spełnią tej funkcji, ponieważ maksymalny realny horyzont czasowy zabezpieczenia dostaw, nawet na najbardziej płynnych rynkach europejskich, to 3-4 lata, co dotknie sektor elektroenergetyczny, ciepłowniczy, wielkiej syntezy chemicznej, stalowy.

A odbiorcy indywidualni? Wprowadzenie obliga nie pozostanie bez skutków i dla nich. Obligo spowoduje nacisk na podwyżki cen dla najmniejszych odbiorców. Inaczej pogłębi się subsydiowanie tych ponad 6 milionów odbiorców. Medialną narrację, że ceny gazu na skutek liberalizacji się obniżą, trzeba między bajki włożyć.

Patrząc na istotną kwestię, jaką rolę będą odgrywać nasze rodzime przedsiębiorstwa na przekształconym rynku, to odnosi się wrażenie, że ktoś chce uwolnić rynek od... PGNiG. Spowodować, że pozbędziemy się jednej z największych polskich firm. I to w sektorze strategicznym dla polskich interesów energetycznych. PGNiG jest w trudnej roli, stało się obiektem ataku wielu polityków i publicystów, gdyż jest „monopolistą” i partnerem handlowym Gazpromu. Jednak dla bezpieczeństwa energetycznego państwa ta spółka ma ogromne znaczenie. Jeszcze długo będziemy kupować rosyjski gaz, i potrzebujemy do tego silnej spółki, z poparciem swojego (naszego) państwa.

Obligo giełdowe to system całkowicie sztucznego odebrania PGNiG odbiorców przemysłowych, największego kąska polskiego rynku i oddania go... nie wiadomo jeszcze komu, bo na rynku nie ma podmiotów, które będą w stanie udźwignąć ten obowiązek. Oczywiście pojawią się chętni, jednak przed tym warto zadać sobie pytanie, jakie miejsce na rynku widzimy dla polskiego blue chipa? Czy Polska głosami swoich posłów ma zdegradować jedną z największych polskich spółek do poziomu biura handlowego i dostawcy gazu poniżej kosztów do mieszkań, innym oddając rynek przemysłowy?

I aspekt polityczny, także istotny. Koszty energii, gazu stają się gorącym tematem politycznym. Rząd Bułgarii musiał się podać się do dymisji, gdyż wysokie ceny energii przekroczyły wytrzymałość społeczną, spowodowały wielodniowe zamieszki uliczne. Nie ma się co dziwić, obciążenia gospodarstw domowych wydatkami na energię i ciepło przekroczyły tam 10%, co jest granicą przyjętego w Unii progu ubóstwa energetycznego, przy których wzrasta ryzyko zalegania z opłatami i odcinania odbiorców. A trzeba pamiętać, że przeciętna polska rodzina również płaci 10% swoich wydatków na energię i ciepło, podczas gdy w Wielkiej Brytanii jedynie 3%, a w Niemczech 5%.

Wyobraźmy sobie takie zjawisko na większą skalę i przemyślmy skutki. Warto bowiem pamiętać o przysłowiu na temat naszej narodowej mądrości i odpowiedzieć sobie na powyższe wyzwania przed, a nie po szkodzie.

Andrzej Szczęśniak - ekspert rynku ropy i paliw, gazu płynnego i ziemnego, bezpieczeństwa energetycznego i polityki energetycznej. Wydawca serwisów internetowych i publikacji branżowych. Publicysta gospodarczo-polityczny. Od roku 1991 związany z sektorem naftowym, m.in. w latach 1995-2001 prezes Polskiej Izby Paliw Płynnych, w latach 2002-06 pracujący w Polskiej Organizacji Gazu Płynnego, od maja do grudnia 2006 r. w Grupie Lotos, początkowo dyrektor regionu Centrum, od sierpnia prezes zarządu Lotos Partner.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Ekspert: Sejm szarżuje z giełdowym obligiem gazowym

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!