Argumentem wspólnym Polski, Czech i Słowacji przeciwko gazociągowi Nord Stream 2 mogą być straty z opłat tranzytowych; jednak dla Polski sprzeciw wobec gazociągu to bardziej kwestia polityczna niż gospodarcza - uważa Zuzanna Nowak z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
W czwartek i piątek prezydent Andrzej Duda weźmie udział w spotkaniu prezydentów państw Grupy Wyszehradzkiej (V4) i prezydent Chorwacji w Balatonfured na Węgrzech. W ubiegłym tygodniu prezydent mówił, że V4 powinna wypracować wspólne stanowisko w sprawie budowy gazociągu Nord Stream 2.
Nowak podkreśla, że w globalnym interesie UE powinno być zapewnianie jak największej liczby gazociągów, dywersyfikacja dróg i dostawców. Zaznacza, że projekt Nord Stream 2 budzi kontrowersje, gdyż Komisja Europejska w kwestii przesyłu gazu z Rosji zdecydowanie chce podtrzymać rolę Ukrainy jako państwa tranzytowego. Tymczasem - jak zaznacza ekspertka - za sprawą działań Rosji Ukraina jako kraj tranzytu staje się niepewna.
Według Nowak, argumentem prezydenta Dudy ws. gazociągu Nord Stream 2 jest europejska solidarność. Ekspertka podkreśla, że Polska kończy budowę terminalu gazowego w Świnoujściu, ma własne wydobycia, a także możliwość przesyłu rewersowego gazu np. z Niemiec. Dlatego sprzeciw wobec Nord Stream 2 jest bardziej kwestią polityczną niż gospodarczą.
Zdaniem ekspertki w przypadku zbudowania gazociągu Nord Stream 2 gospodarczo Polska mogłaby ewentualnie stracić na opłatach tranzytowych setki mln zł. "Z punktu widzenia finansowego Polski ważne są opłaty tranzytowe, jakie pobieramy za przesył gazu ze Wschodu na Zachód" - powiedziała.
W ocenie Nowak, to może łączyć polskie stanowisko ze słowackim i czeskim. "Z tego, co mówią Słowacy, wynika, że martwią się przede wszystkim o rozwój gospodarczy swojego kraju" - podkreśla ekspertka. Jak dodaje, budowa Nord Stream 2 dla Słowacji oznaczałaby m.in. obniżenie dochodów z tranzytu gazu, konieczność dostosowania systemu energetycznego do pobierania gazu z innego źródła, a więc koszty liczone w milionach dolarów.
Ekspertka przypomina, że Słowacja początkowo mówiła, że zawetuje sankcje wobec Rosji, jeśli zagrożą rozwojowi gospodarczemu kraju.
Nowak ocenia, że w przypadku Czech sytuacja jest podobna. Jak mówi, b. czeski premier Mirek Topolanek uważa, że budowa Nord Stream 2 jest zagrożeniem dla Unii Europejskiej, może prowadzić do opóźnienia lub niezrealizowania pomysłu budowy korytarza UE Północ-Południe, zagrozić inwestycjom. "Zagrożona byłaby Europa Południowa, bo oznaczałoby to przyhamowanie rozwoju projektu dawnego South Streamu - obecnie +Tureckiego Potoku+, który co prawda też nie jest najlepszy do UE, ale przynajmniej dostarczałby gaz do południowych krajów Europy" - zaznacza Nowak.
Inicjatywie wspólnego stanowiska V4 może - zdaniem Nowak - zaszkodzić współpraca gospodarcza prezydenta Rosji i Węgier. Jak ocenia ekspertka, trudno znaleźć argument ważny i decydujący dla Węgier, aby ten kraj sprzeciwił się budowie gazociągu. "Węgry są tu najsłabszym ogniwem" - mówi.
Według ekspertki Polska jako kraj członkowski UE może oczywiście nawoływać do odejścia od pomysłu budowy Nord Stream 2, jednak przede wszystkim powinniśmy koncentrować się na budowie własnego bezpieczeństwa energetycznego, a nie działaniach przeciwko komuś.
Nowak podkreśla, że jest rozdźwięk w UE dotyczący rozumienia bezpieczeństwa energetycznego. Według niej starania Polski dotyczące dywersyfikacji dostaw energii nie pokrywają się z dążeniami krajów Zachodu. "W miksie energetycznym Wielkiej Brytanii i Holandii gaz rosyjski stanowi malutki ułamek lub nie ma go w ogóle. To co dla nas stanowi dywersyfikację, czyli zmniejszenie udziału rosyjskiego gazu w miksie energetycznym, dla tamtych krajów oznacza, że wręcz powinni z rosyjskiego gazu korzystać" - dodaje.
Jak ocenia, Polska nie ma "twardych argumentów" przeciwko budowie Nord Stream 2, gdyż nie będzie przechodził przez polskie wody terytorialne, a argumenty środowiskowe nie pomogły w przypadku budowy pierwszej nitki gazociągu.
Na początku września przedstawiciele Gazpromu, niemieckich firm E.On i BASF-Wintershall, brytyjsko-holenderskiego Royal Dutch Shell, austriackiego OMV i francuskiego Engie (dawniej GdF Suez) podpisali prawnie obowiązujące porozumienie akcjonariuszy w sprawie budowy Nord Stream 2, nowej dwunitkowej magistrali gazowej o przepustowości 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie.
O rynku gazu w Polsce, jego strukturze i stanie obecnym, wpływie na niego nowych inwestycji - będziemy mówić podczas XII Kongresu Nowego Przemysłu, który odbędzie się 19 i 20 października w Warszawie.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Ekspertka: sprzeciw Polski wobec Nord Stream 2 ma wymiar polityczny