Po wojnie w Gruzji Rosja przystąpiła do kontrataku w tradycyjnej strefie wpływów Waszyngtonu, pospiesznie montując energetyczne sojusze z lewackimi liderami Ameryki Południowej, zaprzysięgłymi wrogami USA.
- Właśnie w Ameryce Łacińskiej można znaleźć potrzebnych sojuszników, bo po wojnie w Gruzji Zachód zaczął prowadzić wobec Rosji wstrzemięźliwą politykę - tłumaczył Władimir Dawydow, dyrektor Instytutu Ameryki Łacińskiej Rosyjskiej Akademii Nauk.
W zeszłym tygodniu do mobilizowania przeciw USA liderów do Ameryki Łacińskiej poleciał wicepremier Igor Sieczyn, szara eminencja rosyjskich służb specjalnych. W rządzie Rosji nadzoruje on branżę energetyczną i do Ameryki Południowej przywiózł desant menedżerów koncernów energetycznych z pakietem wielkich obietnic inwestycyjnych.
Gazprom w sojuszu z francuskim koncernem Total zainwestują w złoża gazu w Boliwii astronomiczną kwotę 4,5 mld dol. - ogłosił w piątek Santos Ramirez, minister ropy i gazu Boliwii, największego w Ameryce Południowej eksportera gazu, wysyłanego do Brazylii, Argentynie i Chile.
Dwa lata temu populistyczny prezydent Boliwii Evo Morales na Święto Pracy 1 maja ogłosił nacjonalizację złóż gazu. Od tego czasu ciągle zatykają się gazociągi z Boliwii. Parę razy władze w La Paz przykręcały kurek, by wymusić wyższą zapłatę od klientów. Kilkanaście dni temu kolejne wstrzymanie eksportu gazu władze Boliwii tłumaczyły atakiem przeciwników Moralesa na rury - pisze "Gazeta Wyborcza".
Jako znaczący gracz w tamtym regionie Gazprom stałby się firmą, z którą musi się liczyć Brazylia - główny odbiorca boliwijskiego gazu. W ten sposób Boliwia stałaby się przyczółkiem do rozszerzenia wpływów Rosji w Brazylii, która dotąd starała się o dobre stosunki z Waszyngtonem. Dzięki wsparciu amerykańskich nafciarzy na dnie Atlantyku odkryto gigantyczne złoża ropy i gazu. Dzięki zachodniej pomocy Brazylia uniezależnia się od importu ropy i ma szanse stać się w XXI w. nową potęga naftową świata.
USA wspierały poszukiwanie złóż ropy w Brazylii, kreując ją na konkurenta Wenezueli, w której populistyczne rządy sprawuje prezydent Hugo Chavez - mentor Moralesa i główny sojusznik Rosji w Ameryce Południowej.
Jak pisze "Gazeta Wyborcza" w zeszłym tygodniu menedżerowie Gazpromu omawiali w Wenezueli rozszerzenie kontraktów na eksploatację roponośnych pól w delcie Orinoko, które Chavez znacjonalizował w zeszłym roku, wyrzucając z nich koncerny z USA i Norwegii.
W tym tygodniu prezydent Wenezueli przyjedzie z wizytą do Moskwy, by podpisać kolejne umowy o zakupie rosyjskiej broni. Niewykluczone są także negocjacje o idée fixe Chaveza - budowie wielkiego gazociągu przez całą Amerykę Południową, do eksportu surowca z Wenezueli i Boliwii. To pomysł na rozszerzenie wpływów na cały kontynent - z rosyjską pomocą. W zeszłym tygodniu menedżerowie Gazpromu zapewniali w Caracas, że są zainteresowani udziałem w tym panamerykańskim gazociągu. Taka rura rozprowadzająca surowiec ze złóż eksploatowanych przez Gazprom zapewniłaby Rosjanom w Ameryce Południowej podobne wpływy jak w Europie - z uszczerbkiem dla USA.