Do końca tygodnia wyjaśnią się zasady, na jakich Rosjanie będą mogli inwestować w Unii. Większość państw członkowskich chce wprowadzenia ograniczeń. Stronę Gazpromu trzymają jednak Niemcy.
Dla firm unijnych proponuje się rozdział (własnościowy lub przynajmniej organizacyjny) produkcji energii od jej przesyłu. Tak więc Gazprom, który jest zintegrowany pionowo (tzn. zarówno produkuje, jak i dystrybuuje energię), musiałby się albo podzielić, albo zrezygnować z inwestycji w UE. Klauzula państw trzecich nazywana jest potocznie klauzulą Gazpromu, choć oficjalnie nie jest wymierzona w ten koncern - czytamy w "Rz".
W czasie pierwszej dyskusji w czerwcu ministrowie państw członkowskich zgodzili się, że jakieś ograniczenia dla firm z państw trzecich powinny się w przepisach znaleźć. Ale jednocześnie – na wniosek m.in. Niemiec, Wielkiej Brytanii i Holandii – uzgodniono, że trzeba wziąć pod uwagę obecne dwustronne zobowiązania inwestycyjne oraz zapotrzebowania Unii na energię. Jak donosi dziennik „Financial Times”, Niemcy chcą wykorzystać ten zapis, aby osłabić klauzulę państw trzecich - napisała "Rz".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Eurokaganiec dla Gazpromu