EWE Polska, śladem Emfeszu, rusza do walki o dostęp do zbiorników gazu. I czeka na rozbudowę gazociągów, bo o gaz coraz trudniej.
Każdy importer, który ma w Polsce powyżej 100 tys. odbiorców i sprzedaje powyżej 50 mln m sześc. gazu z zagranicy, musi utrzymywać rezerwy. Jest więc zdany na monopolistę. 20 września URE rozpoczął postępowanie przeciwko PGNiG, a MOW, choć uzyskały od warunkowe zwolnienie z rezerw, kontynuują spór. Podobną sprawę wytoczył PGNiG węgierski Emfesz.
Tymczasem EWE wkracza już do województwa lubelskiego, gdzie króluje PGNiG. Dokończyło tam budowę gazociągu rozpoczętą przez Zakład Projektowania i Usług Teletechnicznych A. Brzozowski. - Planujemy pozyskanie odbiorców w gminach Parczew, Wohyń i Milanów - mówi Dariusz Brzozowski, członek zarządu EWE Energii i prezes Media Odra Warta.
Tu EWE jest zdane na dostawy gazu z PGNiG. Monopolista robił problemy, choć formalnie nie odmawiał sprzedaży. EWE poskarżyło się więc do prezesa URE i gaz dostało - czytamy w "PB".
Na zachodzie Polski poszło znacznie gorzej. MOW sprzedają tam także gaz importowany z Niemiec, muszą więc tworzyć jego rezerwy. Własnych magazynów nie mają, nie zdołały ich wydzierżawić od PGNiG, dlatego zwiększyć importu nie mogą. Nie mogą też więcej go kupić w kraju - wyjaśnia dziennik.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: EWE Polska: kolejny konkurent PGNiG