Czy kryzys finansowy zatrzyma budowę szalenie kosztownej rury Nord Stream, która przez Bałtyk ma pompować rosyjski gaz do Niemiec, omijając Polskę?
Czy jest sens budować tak kosztowną i budzącą tyle zastrzeżeń rurę, skoro cały świat pogrąża się w kryzysie finansowym? Na całym świecie banki się chwieją, a właśnie kredyty bankowe miały zapewnić 70 proc. pieniędzy na budowę Nord Stream. Inwestorzy bałtyckiej rury twierdzą, że kryzys ich nie rusza. - Projekt jest atrakcyjny dla pożyczkodawców także w obecnych warunkach. Spodziewamy się, że pod koniec 2009 r. zamkniemy finansowanie projektu - powiedział "Gazecie" rzecznik Nord Stream Jens Müller.
Niewykluczone, że kontrolowane przez Gazprom konsorcjum ponownie zapuka po pieniądze do kasy UE. Nord Stream kusiły przede wszystkim pieniądze z Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Kredyty z tego banku państw UE są tanie i na dodatek stanowią rodzaj potwierdzenia, że inwestycja jest ważna dla całej Wspólnoty Europejskiej.
Sprawa finansowania Nord Stream przez UE może się pojawić w tym tygodniu w czasie rozmów premiera Donalda Tuska we Francji i w Niemczech - napisała "Gazeta".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Gazociąg Północny nie boi się kryzysu