Gazowy kryzys między Rosją a Ukrainą zaszkodzi przede wszystkim Kremlowi - uważa prezes Instytutu Studiów Energetycznych w Warszawie, Andrzej Sikora.
- Do tej pory Ukraina kupowała gaz bardzo tanio. Zaproponowana przez Rosję cena 300 USD za 1000 m sześc. nie jest zaporowa, bo nawet Polska płaci więcej za gaz - uważa Sikora i zwraca uwagę na to, że w konflikcie dominują względy polityczne, a nie ekonomiczne.
Za pomocą konfliktu z Kijowem Rosja chce pokazać, że musi zmienić trasę przesyłu gazu do zachodniej Europy, bo Ukraina nie jest stabilnym pośrednikiem.
Andrzej Sikora podkreśla, że na trwającym sporze wbrew pozorom może zyskać Unia Europejska, a przede wszystkim rozpoczynające prezydencję Czechy. Kraj ten do tej pory był bardzo dobrym negocjatorem w rozmowach z Rosją. Dlatego jeśli w tej chwili do akcji wkroczy premier Czech, to, zdaniem Sikory, Unia ma ogromną szansę wyjść z sytuacji obronną ręką.
Prezes Sikora nie zgadza się z twierdzeniem, że dla Polski najważniejsza jest dywersyfikacja źródeł gazu. Jego zdaniem, potrzebne są analizy specjalistów, które pokażą, czy w ogóle opłaca się inwestować w gaz. Może się bowiem okazać, że taniej będzie przejść na tzw. czysty węgiel niż szukać nowych dostawców gazu.
Zdaniem Andrzeja Sikory, konieczne jest też stworzenie solidarności energetycznej w Środkowej Europie. Tylko połączenie sił Polski, Niemiec, Czech, Słowacji i krajów nadbałtyckich pozwoliłoby na lepsze zarządzanie energią i szybsze reagowanie na sytuacje kryzysowe.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Gazowy kryzys zaszkodzi Kremlowi