W piątek w Moskwie mają rozpocząć się rozmowy przedstawicieli ukraińskich władz dotyczące dostaw gazu na Ukrainę. W czwartek Gazprom zagroził, że od poniedziałku nie będzie sprzedawał Kijowowi tego surowca jeżeli nie ureguluje on długu wynoszącego 1,5 miliarda dolarów.
Julia Tymoszenko zaznaczyła też, że Ukraina ma możliwości, aby zapewnić sobie dostawy gazu i nie dopuścić do problemów z jego tranzytem do Europy.
Tymczasem prezydent Wiktor Juszczenko twierdzi, że groźby Gazpromu są efektem nieodpowiedzialnych oświadczeń "niektórych ukraińskich polityków", którzy chcą usunięcia pośredników i podwyższenia opłat za tranzyt gazu.
Rzecznik Gazpromu Sergiej Kuprianow podkreślił wczoraj, że ostateczny termin spłaty długu wynoszącego półtora miliarda dolarów to poniedziałek. - Gazprom nie będzie kontynuował takiej pomocy - zaznaczył w programie "Wiesti" w telewizji RTR.
Podobna sytuacja miała miejsce w październiku zeszłego roku, kiedy to Gazprom ogłosił, że pojawił się dług wynoszący 1 miliard 300 milionów dolarów. Miesiąc później tę kwotę udało się spłacić - przypomniał portal.
Od stycznia 2006 roku Kijów nie kupuje gazu bezpośrednio od Moskwy. Od Gazpromu paliwo kupuje podległa mu spółka RosUkrEnergo (w której połowa udziałów należy do rosyjskiego koncernu, a połowa do 2 ukraińskich biznesmenów) Spółka ta odsprzedaje surowiec koncernowi UkrHazEnerho, który jest w połowie własnością RosUkrEnergo i Naftohazu Ukrainy. Od tego koncernu gaz kupuje ukraiński operator głównych sieci gazowych Naftohaz Ukrainy i dopiero on odsprzedaje go odbiorcom.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Gazprom: rozmowy o dostawach gazu na Ukrainę