Rosjanie grożą, że mogą nie dopuścić niemieckiego koncernu E.ON do złóż gazu na Syberii, który będzie transportowany rurą Nord Stream pod Bałtykiem. Za prawo do eksploatacji syberyjskich złóż Rosjanie chcą nie tylko dostępu do węgierskiego rynku gazu, ale też dopłaty.
Wiceprezes Gazpromu Aleksander Miedwiediew zagroził, że jeśli negocjacje nie zostaną sfinalizowane do jesieni, to E.ON może być wykluczony z eksploatacji złóż, która ma się zacząć pod koniec tego roku. Zasoby Jużnorusskoje ocenia się na 700 mld m sześc. gazu. Docelowe wydobycie wyniesie 25 mld m sześc. rocznie, czyli prawie dwa razy więcej niż Polska potrzebuje na rok.
W lipcu zeszłego roku E.ON umówił się z Gazpromem, że obejmie 25 proc. minus jedną akcję syberyjskich złóż w zamian za 50 proc. minus jedną akcję węgierskich spółek, które zajmują się hurtowym handlem gazu i jego magazynowaniem oraz 25 proc. plus jedną akcję spółki E.ON Hungaria, handlującej gazem i energią elektryczną na Węgrzech. Dwie pierwsze spółki E.ON odkupił pół roku wcześniej od koncernu MOL za 450 mln euro plus 600 mln euro przejętego długu. Zdaniem rosyjskich analityków cytowanych przez dziennik "Kommiersant" 25 proc. udziałów w złożach może być warte 1-1,2 mld dolarów, a węgierskie spółki E.ON - najwyżej 800 mln dolarów. Tyle, że po transakcji Gazprom będzie decydować o strategicznych decyzjach węgierskich spółek E.ON. Natomiast niemiecki koncern nie będzie miał takiego wpływu na eksploatację złóż.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Gazprom wyciska pieniądze od niemieckiego E.ON