Prywatni detektywi śledzili na zlecenie władz spółki menedżera PGNiG - informuje "Puls Biznesu". Sprawa rozpoczęła się od anonimu..
Z ustaleń "PB" wynika, że PGNiG wynajęła konsorcjum agencji detektywistycznych, by zweryfikować informacje zawarte w anonimie, dotyczące m.in. rzekomych problemów z narkotykami, kontaktów z prostytutkami i nadużyciach finansowych.
Po stu godzinach śledzenia wiceprezesa, jak wynika z raportu detektywów, do którego dotarł "PB", informacje zawarte w anonimie nie potwierdziły się, a cała akcja miała jedynie zaszkodzić menedżerowi z PGNiG i była celowym szkalowaniem.
"Wyniki obserwacji mogą świadczyć, że złożony donos jest wynikiem działania z niskich pobudek, jak zazdrość lub obawa. Obiekt, na pierwszą kadencję został wybrany głosami załogi, jako członek zarządu do spraw pracowniczych. Obecna pozycja daje mu możliwość wglądu w działania innych osób, co może budzić ich obawy" - napisano w raporcie.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Inwigilacja wiceprezesa PGNiG po anonimie