Coraz więcej państw Europy szuka w Iranie niezależności od Gazpromu. Szanse na eksploatację gigantycznych złóż ma tam także Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo
Z Iranu surowiec mógłby dopłynąć tankowcami do gazoportu, który PGNiG chce zbudować w Świnoujściu. Terminal ma odbierać 2,5 do 7,5 mld m sześc. gazu rocznie - maksymalnie prawie połowę zapotrzebowania Polski. Za budową gazoportu opowiedział się już Mirosław Dobrut, nowy wiceprezes PGNiG ds. techniczno-inwestycyjnych.
Handlowe negocjacje PGNiG mogą być jednak skomplikowane dyplomatycznie. Przecież USA chcą wybudować w Polsce instalacje tarczy antyrakietowej, która chroniłaby Stany przed ewentualnym atakiem właśnie z Iranu. Waszyngton w 1995 r. nałożył sankcje gospodarcze na Iran, oskarżając ten rządzony przez islamskich konserwatystów kraj o wspieranie terroryzmu i dążenie do budowy arsenału nuklearnego. Teheran zaprzecza, twierdząc, że pracuje tylko nad budową energetyki atomowej. W 2001 r. prezydent George W. Bush uznał, że Iran wraz Irakiem i komunistyczną Koreą Północną tworzą "oś zła".
Ostre protesty na świecie wywołał obecny prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad, kwestionując Holocaust. Mimo tych kontrowersji w Iranie interesy prowadzi wiele znanych zachodnich firm, np. koncerny motoryzacyjne Renault i Fiat, a nawet amerykański Ford.
Polski rząd do sprawy podchodzi pragmatycznie. - Obecne kontakty pomiędzy PGNiG i firmą irańska nie kolidują z zobowiązaniami międzynarodowymi Polski i nie stwarzają zagrożenia dla interesów sojuszniczych - ocenia rzecznik rządu Agnieszka Liszka, która podkreśla też, że złożona PGNiG przez irańską firmę propozycja wspólnych badań geologicznych "nie przesądza w tej chwili o dalszym zakresie współpracy. Żadnej umowy do tej pory nie podpisano".
Tymczasem w Europie firmy energetyczne zaczynają stawać w kolejce do Iranu, który ma po Rosji drugie co do wielkości złoża gazu na świecie, na dodatek eksploatowane w nikłym stopniu bo Teheran nie ma ani pieniędzy, ani technologii, żeby sobie z tym poradzić. Ponadto sankcje ONZ ograniczają jego możliwości eksportu surowców, a korzystają na tym państwa, które nie przestrzegają tych sankcji - np. Chiny.
W tym tygodniu wielki kontrakt na import gazu z Iranu podpisała szwajcarska EGL kontrolowana przez tamtejsze kantony. Od przyszłego roku przez 25 lat będzie sprowadzać do 5,5 mld m sześc. gazu rocznie. To mniej więcej dwie piąte zużycia tego surowca w Polsce.
Dostawy mają ruszyć pełną parą od 2011 r., po ułożeniu gazociągu TAP, który pod dnem Adriatyku będzie pompować do Włoch gaz transportowany przez Albanię i Grecję. Gazeta Wyborcza pisze, że w lutym połowę udziałów w konsorcjum, które zbuduje i będzie eksploatować TAP, objął norweski gigant gazowniczy StatoilHydro.
Ponieważ ONZ nałożyło sankcje na Iran, który nie chciał zawiesić prac nad programem nuklearnym wzbogacania uranu USA oceniają, że kontrakt EGL jest sprzeczny z "duchem sankcji".
Rząd Szwajcarii popiera jednak import gazu z Iranu. - Umowa jest całkowicie zgodna z prawem międzynarodowym i rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ - zapewnia szefowa dyplomacji tego kraju Micheline Calmy-Rey, która poleciała do Teheranu na ceremonię podpisania kontraktu.
- Szwajcaria to niezależny kraj, który ma do obrony własne strategiczne interesy - tłumaczyła Calmy-Rey, uznając kontrakt za sukces szwajcarskiej dyplomacji i biznesu. - USA zostały poinformowane o kontrakcie, jeszcze zanim go podpisano - dodała.
Szefowa szwajcarskiej dyplomacji podkreśliła, że surowiec z Iranu może zmniejszyć zależność Europy od Gazpromu.
Kilka tyugodni temu prezes austriackiego ÖMV Wolfgang Ruttenstorfer ostrzegł, że jeśli Europa nie zacznie kupować bezpośrednio gazu w Iranie, to będzie go kupować Gazprom, aby potem eksportować do Europy i umacniać swój monopol. ÖMV chciałoby pompować gaz z Iranu do Europy Środkowej przez Turcję nowym gazociągiem Nabucco popieranym przez UE i USA.
Aby zablokować Nabucco, Gazprom chce ułożyć przez Morze Czarne konkurencyjną rurę South Stream. W tym roku w ciągu zaledwie kilku tygodni przekonał do swoich planów rządy Bułgarii, Serbii i Węgier.
Do przełomu w planach eksploatacji irańskich złóż może dojść w przyszłym roku, a umowa Szwajcarów przyspiesza ten zwrot. Jeśli do niego dojdzie, pierwsze skorzystają na tym firmy, które mają już wstępne kontrakty z Teheranem, m.in. ÖMV, włoski Eni, hiszpański Repsol, francuski Total oraz rosyjski Łukoil i Gazprom. W tym gronie mogłoby się znaleźć także PGNiG.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Kiedy i jak gaz od ajatollahów?