Komisarz UE ds. środowiska Janez Potocznik unika odniesienia się do zarzutów o tendencyjną ankietę w konsultacjach na temat gazu z łupków, która budzi coraz więcej krytyki w Polsce.
Opinie należy zgłaszać do 23 marca, wypełniając specjalny kwestionariusz na stronie internetowej Dyrekcji Generalnej KE ds. Środowiska. Kwestionariusz miał być opublikowany we wszystkich językach UE, ale do końca stycznia był dostępny tylko po angielsku, francusku i niemiecku. Brak innych wersji językowych Bruksela tłumaczyła "problemami technicznymi". A gdy się wreszcie z nimi uporała, szok wywołała tendencyjna konstrukcja kwestionariusza.
Przed miesiącem o wyjaśnienie wątpliwości do komisarza UE ds. środowiska Janeza Potocznika, odpowiedzialnego za rzetelność tych konsultacji, zwróciła się europoseł Lena Kolarska-Bobińska (PO), profesor socjologii.
Prof. Kolarska-Bobińska zwraca uwagę, że kwestionariusz zaczyna się od określania stosunku respondenta do eksploatacji złóż w łupkach. I sformułowania, czy gaz z łupków powinien być "mimo wszystko" eksploatowany w Europie.
To sformułowanie negatywne, sugerujące, że jest coś niekorzystnego w wydobyciu gazu z takich złóż. "Taki początek może wpłynąć na pozostałe odpowiedzi w ankiecie, zwłaszcza że w tym samym pytaniu wszystkie inne możliwości mają negatywne konotacje do gazu łupkowego" - podkreślała europosłanka.
Wskazywała, że w kwestionariuszu używa się sformułowania "niekonwencjonalne paliwa kopalne", sugerującego, iż gaz z łupków jest inny niż z konwencjonalnych złóż. "Może to wprowadzić respondentów w błąd - gaz jest ten sam, różnią się tylko złoża" - pisała Kolarska-Bobińska.
Podkreśliła, że nie przedstawiono w zrównoważony sposób pytań na temat szans i wyzwań-ryzyk związanych z eksploatacją łupków. Szans dotyczy 11 pkt, ryzyk - aż 18. "Respondentów pyta się o zalecenia służące uniknięciu zagrożeń dla środowiska, klimatu oraz zdrowia. Traktuje się ich więc jak ekspertów" - pisała też europosłanka PO. A KE deklarowała, że chce poznać opinie obywateli UE, którzy na ogół nie są ekspertami.
Jak się dowiedziała "Gazeta", pani europoseł w imieniu Potocznika odpowiedział dyrektor Dyrekcji Generalnej ds. Środowiska Karl Falkenberg. Podziękował za wyrażone obawy, ale faktycznie nie odniósł się do nich.
Nie skomentował zastrzeżeń o tendencyjną konstrukcję kwestionariusza. Falkenberg twierdzi, że "kwestionariusz został ułożony w sposób umożliwiający wypełnienie go przez szerokie spektrum respondentów". Zapowiedział, że wyniki konsultacji będą ogłoszone w kwietniu.
Polscy socjologowie przedstawili kolejne krytyczne opinie o kwestionariuszu. Prof. Andrzej Rychard, dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, nie kryje zastrzeżeń metodologicznych: braku poszanowania anonimowości, sugerującego charakteru pytań, braku pytań na temat wiedzy respondentów o eksploatacji łupków, niejasno sformułowanych pytań, różnic między angielską i polską wersją kwestionariusza.
"Niezależnie od rezultatów konsultacji społecznych za pomocą tego kwestionariusza, jeśli pozostanie ono jedynym narzędziem tych konsultacji, ze względów metodologicznych wiarygodność ich rezultatu będzie mogła być kwestionowana" - ocenił Rychard. "Ankieta zawiera pewne uchybienia, które mogą wpłynąć na wyniki prowadzonych konsultacji (...) uzyskany w wyniku przeprowadzonych konsultacji obraz stosunku do "niekonwencjonalnych paliw kopalnych" będzie generalnie mniej pozytywny/bardziej negatywny, niż jest w rzeczywistości" - stwierdza w swojej opinii dr Paweł Sztabiński, profesor IFiS PAN.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Komisja Europejska nabiera wody w usta ws. łupków