Część operatorów rynku gazu płynnego w butlach przekonuje, że obowiązujące przepisy dotyczące napełniania butli są w praktyce martwe, bo nie przewidują żadnych sankcji za ich nieprzestrzeganie. Dlatego te firmy domagają się zmian legislacyjnych. Druga część rynku stoi na stanowisku, że przepisy są wystarczające, a postulaty ich zmiany tak naprawdę nie mają nic wspólnego z bezpieczeństwem, a raczej z walką o udziały rynkowe.
- Zaognia się konflikt między dwiema organizacjami działającymi na rynku gazu płynnego, dotyczący napełniania butli gazowych.
- Polska Organizacja Gazu Płynnego (POGP) postuluje zmiany w prawie, które obecne przepisy w randze rozporządzenia podniosą do rangi ustawy i obłożą odpowiednimi sankcjami. Chodzi o wyeliminowanie nalewania gazu do butli innych podmiotów.
- Polska Izba Gazu Płynnego (PIGP) twierdzi natomiast, że przepisy są wystarczające, a proponowane zmiany to jedynie gra rynkowa, mająca ograniczyć konkurencję.
Szacuje się, że na polskim rynku jest ok. 11 mln najpopularniejszych, 11-kilogramowych butli napełnianych gazem płynnym. Najwięcej w barwach firmowych dużych koncernów, takich jak Gaspol czy BP.
Kwestia napełniania butli gazowych gazem płynnym regulowana jest rozporządzeniem ministra gospodarki z 6 września 1999 roku w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy przy magazynowaniu, napełnianiu i rozprowadzaniu gazów płynnych. Wynika z niego, że butle powinny mieć trwałe oznakowanie obejmujące całą powierzchnię butli, wskazujące przedsiębiorcę odpowiedzialnego za jej stan techniczny, a także, że niedopuszczalne jest napełnianie gazem płynnym butli bez pisemnej zgody tego przedsiębiorcy. Problem w tym, że ten przepis nie jest opatrzony żadną sankcją. W efekcie wiele firm z branży LPG na masową skalę nalewa gaz do butli mających oznaczenia innych podmiotów.
POGP dąży do tego, żeby przepisy tego rozporządzenia przenieść w tej lub nieco zmienionej formie do przepisów rangi ustawowej i zapewnić ich egzekwowanie poprzez nałożenie adekwatnej sankcji, najlepiej w postaci kary pieniężnej nakładanej przez prezesa URE.
- Rozporządzenie jest przepisem zbyt niskiej rangi, żeby mogło być brane pod uwagę przez sądy podczas rozstrzygania sporów w tej kwestii. Naszym zdaniem trzeba podnieść ten przepis do rangi ustawowej i jednocześnie opatrzyć sankcją, żeby mógł być wykorzystywany w sądach, a równocześnie spełniał rolę prewencyjną, żeby takich sporów w sądach było jak najmniej - mówi w rozmowie z WNP.PL Adam Kubiak, wiceprzewodniczący POGP.
Z kolei firmy zrzeszone w Polskiej Izbie Gazu Płynnego (PIGP) przekonują, że obecne prawo jest wystarczające, pozostaje jedynie kwestia jego egzekucji.
- Po wielu latach Sąd Najwyższy w orzeczeniu z 31 stycznia 2018 r. wypowiedział się w sposób nie budzący wątpliwości, że podmiotowi napełniającemu butle nie można zakazać napełniania butli, na którą poprzedni właściciel naniósł swoje znaki towarowe. Wcześniej w tym samym tonie w wyroku z 14 lipca 2011 wypowiedział się Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Strasburgu. Wyrok ten miał silną podbudowę w wydanej w tej sprawie opinii Rzecznika Generalnego - podkreśla Paweł Bielski, prezes spółki Polski Gaz i prezes Rady Polskiej Izby Gazu Płynnego. - Nie sądzę, żeby ktokolwiek z urzędników czy polityków chciał podpisać się pod zmianą prawa, które byłoby jawnym łamaniem prawodawstwa gospodarczego UE potwierdzonego orzecznictwem TS UE - dodaje.
Ministerstwo Energii zastanawia się nad zmianami przepisów.
W dalszej części tekstu czytaj, w jakich kierunkach mogą one iść
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Kto może napełniać butle LPG? Narasta konflikt dwóch ważnych graczy