Ciągle nie wiadomo, czy od kwietnia dopłynie do Polski gaz zamówiony w firmie RosUkrEnergo, którą rząd Ukrainy chce usunąć z rynku gazowego. O utrzymanie RUE stara się ukraińsko-rosyjski przedsiębiorca Igor Kołomojski.
Niejasne losy dostaw od RUE budzą niepokoje polskich gazowników. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo kupuje od RUE 2,3 mld m sześc. gazu rocznie. Zaspokaja to jedną szóstą zapotrzebowania Polski na gaz.
W połowie marca Naftohaz uzgodnił z Gazpromem, że RUE zostanie usunięte z hurtowego rynku gazem na Ukrainie. Koncerny nie ustaliły jednak, jak długo RUE będzie mogło korzystać z tranzytu gazu przez Ukrainę do UE. Zgodnie z rozporządzeniem rządu Tymoszenko tę działalność RUE powinno zakończyć w najbliższy poniedziałek.
Rząd Ukrainy postanowił też wprowadzić do umowy z Gazpromem zapisy eliminujące RUE z tranzytu gazu. Jednak rosyjski koncern dotąd nie poinformował, czy zgadza się na to. W efekcie umowa, która od kwietnia miała regulować nowe zasady handlu gazem między Ukrainą i Rosją, nie weszła w życie i nie wiadomo, kiedy to się stanie - czytamy w dzienniku.
W tym tygodniu prezydent Wiktor Juszczenko apelował do rządu Tymoszenko o jak najszybsze wznowienie rozmów z Gazpromem. W czwartek Tymoszenko powiedziała zaś, że chce do jesieni podpisać wieloletnią umowę gazową z Rosją.
Działalność RUE próbuje podtrzymać Igor Kołomojski, jeden z najbardziej wpływowych przedsiębiorców na Ukrainie. Kołomojski ujawnił , że przed miesiącem zaczął rozmawiać o odkupieniu udziałów RUE od Firtasza i Fursina oraz zajęciu miejsca tych przedsiębiorców w spółce z Gazpromem. Zdaniem Kołomojskiego RUE zapewnia Ukrainie tani gaz z importu. Zobacz więcej: Ukraiński biznesmen kupi połowę RosUkrEnergo?
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Kto prześle gaz do Polski przez Ukrainę?