Wojna w Gruzji zmniejsza szanse na realizację planów ominięcia Rosji przy tłoczeniu ropy naftowej i gazu ziemnego z regionu Morza Kaspijskiego do Europy - uważa rosyjski analityk Walerij Niestierow, cytowany przez dziennik "Wiedomosti".
Azerbejdżan wykorzystywał do wysyłania swojego surowca terminale w Batumi, Kulewi i Poti, do których był on dostarczany koleją. Przesyłano w ten sposób 20 tys. ton ropy dziennie, a dodatkowo tłoczono 7 mln ton ropy rocznie rurociągiem Baku-Supsa.
Niestierow zwrócił uwagę, że surowcem z Azerbejdżanu przesyłanym przez gruzińskie porty zamierzano zapełnić magistralę Odessa-Brody.
- Teraz te plany są zagrożone. Wojna odsłoniła słabe strony projektów i zmniejsza szanse nowych tras omijających Rosję - powiedział Niestierow.
Jeden z projektów przewiduje, że rurociąg Odessa-Brody zostanie przedłużony do Polski - najpierw do Płocka, a następnie do Gdańska.
Poza czarnomorskimi portami Gruzji do eksportu swojej ropy Azerbejdżan wykorzystuje też rurociąg Baku-Tbilisi-Ceyhan. Rurą tą - jedyną w regionie, której nie kontroluje Rosja - Baku przesyła 40 mln ton surowca rocznie.
6 sierpnia na tureckim odcinku magistrali nastąpił wybuch. Rurociąg chwilowo został wyłączony z eksploatacji. Premier Gruzji Wladimer (Lado) Gurgenidze oświadczył, że rura była też bombardowana przez rosyjskie lotnictwo. Operator rurociągu nie potwierdza tych informacji.
Wiceminister spraw zagranicznych Rosji Grigorij Karasin zapewnił w niedzielę, że Rosja nie zamierza blokować transportu ropy naftowej z Gruzji.