Największa firma gazowa na świecie - rosyjski Gazprom - zamierza wydać na inwestycje astronomiczną kwotę 420 miliardów dolarów do 2030 roku
O planach inwestycyjnych Gazpromu mówił niedawno jeden z szefów koncernu Dmitrij Miedwiediew, zapewniając, że "firma ma pieniądze". Średnioroczne wydatki wynoszą 18 mld dol. i tyle zostanie zainwestowane.
Nie ujawnił jednak ani harmonogramu, ani listy projektów. Nie jest wszakże tajemnicą, że Gazprom potrzebuje kilkudziesięciu miliardów dolarów, by przygotować nowe pola naftowo-gazowe do eksploatacji, zwłaszcza że nie chce się nimi dzielić z zagranicznymi inwestorami, a tym, którzy już dawno zdobyli licencje na wydobycie, odbiera część udziałów. Wszystko odbywa się jednak zawsze formalnie i zgodnie z prawem.
Gazprom nie chce udostępniać nawet najtrudniejszych złóż, choć ich przygotowanie do produkcji jest bardzo kosztowne. Poszukuje tylko partnerów, którzy dostarczą technologie. Tak najprawdopodobniej będzie z uruchomieniem wydobycia na Morzu Barentsa (złoże Sztokmana), którego koszty szacuje się na 20 - 30 mld dol. Początkowo Rosjanie zamierzali podzielić się złożem z zagranicznymi koncernami i nawet wybrali tzw. krótką listę potencjalnych partnerów, ale wycofali się z tego pomysłu. Wprawdzie według "Financial Timesa" zarząd Gazpromu wkrótce przedstawi nowe propozycje współpracy w zakresie eksploatacji złoża Sztokmana, ale na udziały w licencji na wydobycie ewentualni partnerzy i tak nie powinni liczyć. Raczej będą mogli pozyskać część gazu.
Przy okazji Gazprom ponosi kolejne wydatki, odbierając część udziałów w złożach zagranicznym firmom, które przed laty wykupiły licencje na eksploatację. Tak było w przypadku koncernu Shell i dwóch japońskich firm, które działały na Sachalinie, przygotowując wydobycie. W kwietniu Gazprom zapłacił im 7,5 mld dol. za 50-proc. pakiet udziałów w tym projekcie (koncernowi Shell pozostało 27,5 proc., a Japończykom w sumie 22,5 proc.). Rosjanie informują teraz o próbnym rozruchu zakładu produkcji gazu skroplonego na Sachalinie.
Nadzieje zachodnich firm na dostęp do rosyjskich surowców rozwiał niedawno ostatecznie premier Siergiej Iwanow, mówiąc, że nigdy więcej nie będą one działać na najważniejszych złożach rosyjskich. A do takich należą właśnie złoża Sztokmana, Sachalin i Kowytka.
Kolejne wydatki rosyjskiego potentata wiążą się z budową nowych rurociągów. Chodzi o nowe propozycje połączeń z Europą nie tylko gazowych, ale i naftowych. Dwa najbardziej kontrowersyjne to gazociąg przez Bałtyk z Zatoki Fińskiej do niemieckiego wybrzeża oraz rurociąg przez Morze Czarne do Bułgarii i Włoch. Nie jest to reakcja na plany konkurencyjnych firm, lecz próba zdobycia kontroli nad drogami dostaw surowców na Stary Kontynent. Gazprom (wspólnie z niemieckimi koncernami BASF i E. ON oraz holenderskim Gasunie) musi wydać ok. 10 mld dol. na przygotowanie złóż i budowę rurociągu na dnie Bałtyku. Rosjanie zdecydowali się na to, by ominąć kraje tranzytowe, takie jak Białoruś i Polska, przez które do Europy płynie ponad 30 mld m sześc. gazu rocznie.
Połączenie z Włochami to pomysł na zablokowanie inwestycji planowanej od lat przez europejskie firmy, czyli gazociągu Nabucco. Ma on dostarczać gaz azjatycki dopołudniowej i zachodniej Europy. Gazprom uzgodnił z włoskim koncernem ENI, że powstanie połączenie przez Morze Czarne do południowej Europy za 15 mld dol.
W strategii Gazpromu są też plany zdobycia udziałów w rynkach europejskich, na których sprzedaż gazu bezpośrednio klientom najbardziej się opłaca. W zamian za wieloletnie kontrakty Rosjanie uzyskują akcje w spółkach sprzedających gaz klientom na przykład w Niemczech, we Włoszech czy Francji. Z niemieckim koncernem E. ON uzgadniają wymianę udziałów w swoich złożach na udziały w spółce dostarczającej gaz Węgrom. Dotychczas jednak Gazprom nie odniósł żadnego spektakularnego zwycięstwa, kupując bezpośrednio którąś z firm dystrybucyjnych w Europie. Próby przejęcia angielskiej spółki Centrica zakończyły się fiaskiem.
Gazprom ma też aspiracje i możliwości, by stać się jedną z największych na świecie firm naftowych, zwłaszcza gdy przejął inne rosyjskie firmy naftowe - np. Sibnieft Romana Abramowicza za 13 mld dol.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Miliardy Gazpromu