Kościan korzysta z surowca z pobliskiej kopalni. Jest tańszy od importowanego, ale żeby osiągnąć ten sam efekt, trzeba go zużyć więcej.
W 2002 r. w pobliżu 24-tysięcznego Kościana uruchomiono największą w Polsce kopalnię gazu. Eksperci szacowali, że tzw. wielkość wydobywalna tamtejszych złóż wynosi 30 mld m sześc. Dla porównania roczne zużycie w całym kraju wynosi 13 – 14 mld m sześc.
Kościan dosłownie siedzi na gazie. Tyle że przez długi czas nic z tego nie miał. Paliwo bowiem „szło w Polskę”, głównie do elektrociepłowni w Zielonej Górze.
– Już nazajutrz po otwarciu kopalni rozpoczęliśmy starania, by to zmienić – wspomina Henryk Bartoszewski, wójt gminy Kościan. – Przede wszystkim z powodu ceny. Z wszelkich wyliczeń wynikało bowiem, że gaz z miejscowej kopalni – zaazotowany – będzie tańszy niż wysokometanowy, z którego wówczas korzystaliśmy – wyjaśnia.
Zabiegi trwały kilka lat. Wreszcie samorząd dopiął swego. Latem 2007 r. do mieszkańców Kościana popłynął „ich gaz”. I zaczęły się problemy.
„Usmażenie naleśników dla całej rodziny zajmuje teraz półtorej godziny. Na kawę czy herbatę trzeba czekać przez cały wieczorny film” – takie opinie mieszkańców cytowała „Gazeta Kościańska”. Kopalnia tłumaczyła to remontem, który spowodował, że do mieszkań trafiał gaz gorszej jakości. Jesienią miało się to zmienić. I owszem, zmieniło się, ale nie do końca. – Gaz wydobywany pod Kościanem to GZ 41,5. Jest mniej kaloryczny od rosyjskiego, dlatego trzeba go zużyć więcej. Ale jego cena jest niższa – wyjaśnia Leszek Łuczak, rzecznik Wielkopolskiej Spółki Gazownictwa w Poznaniu. Metr sześcienny gazu zaazotowanego z Kościana kosztuje od 75 do 77 gr, wysokometanowego – pochodzącego głównie z importu – około 1,05 zł. Do tego w obydwu przypadkach trzeba doliczyć opłaty przesyłowe i abonamentowe.
Bartoszewski nie rozumie krytyki. – To malkontenctwo. Zawsze znajdzie się grupka niezadowolonych. Już tego nie mogę słuchać – żali się. Według niego przestawienie się na odbiór paliwa z miejscowej kopalni przyniosło miastu same korzyści.
– Różnice w taryfach są takie, że korzystanie z nowego gazu po prostu się opłaca. Mogę to przedstawić na własnym przykładzie – chwali wójt rodzimy gaz. – Na ogrzewanie domu wydawałem wcześniej około 5 tys. zł rocznie. Teraz – 4 tys. Oszczędzam tysiąc złotych! A im większe zużycie, tym oszczędności są bardziej odczuwalne.
Przykładem może być Kościańska Spółdzielnia Mieszkaniowa. – Za gaz płaciliśmy rocznie 3 – 3,5 mln zł. Teraz oszczędzamy 250 tys. zł – wylicza Jan Kozak, prezes spółdzielni.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Na polskim gazie gotuje się dłużej