Rosyjski Gazprom nie zmniejsza dostaw gazu dla Ukrainy, lecz dla swych europejskich odbiorców - oświadczyła w poniedziałek wieczorem ukraińska państwowa spółka paliwowa Naftohaz.
Spółka przyznała, że otrzymała od Gazpromu faks, w którym została uprzedzona o ograniczeniu tłoczenia gazu przez Ukrainę do państw Unii Europejskiej, Bałkanów, Mołdawii i Turcji; dostawy mają być zmniejszone o 65,3 mln m sześc. gazu na dobę i mają wynieść 221,8 mln m sześc.
Swymi działaniami "rosyjski koncern zagroził dostawom gazu" - czytamy w komunikacie.
O ograniczeniu dostaw poinformował wcześniej prezes Gazpromu Aleksiej Miller.
"Jest propozycja zmniejszenia dostaw (gazu) na granicę Rosji i Ukrainy o taką ilość, jaka jest Rosji kradziona, czyli 65,3 mln m sześc." - powiedział Miller na poniedziałkowym spotkaniu z premierem Władimirem Putinem w rezydencji Putina w Nowo-Ogariowie pod Moskwą.
Zaznaczył, że także w przyszłości ilość gazu przesyłanego przez terytorium Ukrainy byłaby redukowana o kradzioną objętość.
"Dobrze, zgadzam się - powiedział Putin. - Proszę zmniejszać (ilość przesyłanego gazu) od dzisiaj".
Ukraińcy tłumaczą ze swej strony, że nie kradną gazu, lecz wykorzystują przesyłane przez Rosję do Europy paliwo, by utrzymać niezbędne ciśnienie w swych rurociągach.
Jak poinformowała w poniedziałek ukraińska misja przy UE, w ostatnich czterech dniach na podtrzymanie ciśnienia zużyto 80 mln m sześc. gazu, z czego 30 mln pobrano z własnych zapasów Kijowa.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Naftohaz: ograniczenia Gazpromu uderzają w Europę, nie w Ukrainę