Związana z Gazpromem spółka Wingas znów chce podłączyć Polskę do gazociągu bałtyckiego.
Powołując się na opinię marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, że Polska i Niemcy mają za sobą kryzys we wzajemnych stosunkach, w specjalnym komunikacie Wingas cytuje swojego dyrektora Ingo Neuberta: - My też obserwujemy przełom w naszych relacjach z Polską i mamy nadzieję, że ta polityczna wiosna wkrótce dotrze do nas.
Spółka, która niemal po połowie należy do Gazpromu i niemieckiego koncernu BASF, oferuje Polsce podłączenie do nowego gazociągu OPAL biegnącego wzdłuż naszej granicy. Ta rura ma transportować do Czech większość surowca, który do Niemiec dopłynie z Rosji gazociągiem przez Bałtyk. BASF i Gazprom to także dwaj kluczowi partnerzy w konsorcjum, który zamierza budować bałtycką rurę.
Plany gazociągu Nord Stream krytykują Polska i inne państwa nadbałtyckie. Obawiają się, że może dojść do zniszczenia przyrody na Bałtyku. Polska, Litwa, Łotwa i Estonia uważają też, że taniej i bezpieczniej dla środowiska byłoby ułożyć nowy gazociąg lądem na terenie tych państw.
Polska, która w imporcie gazu jest uzależniona od Gazpromu, zabiega też o dostawy z nowych źródeł i plany te przekreśliłoby podłączenie do rury tłoczącej przez Niemcy surowiec Gazpromu.
Aby ograniczyć obawy Polaków, Wingas zapowiada, że poprzez OPAL mógłby do nas dopływać także gaz z Norwegii. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo sprowadzało od początku dekady norweski gaz za pośrednictwem niemieckich gazociągów. Jednak dwa lata temu zrezygnowało, bo z powodu wysokich kosztów transportu przez Niemcy był to najdroższy surowiec sprowadzany przez PGNiG.
Także pomysł Wingasu nie jest nowością. Dokładnie przed rokiem niemiecka firma proponowała Polsce podłączenie do OPAL. Wybuchł skandal, bo Wingas przed ogłoszeniem swych planów nie omówił ich z PGNiG.
Teraz Wingas sprzedaje swój pomysł w aurze przełomu politycznego po objęciu władzy przez rząd PO-PSL. Firma podkreśla, że relacje między Polską i Niemcami ociepliły się od grudnia 2007 r., kiedy premier Tusk swoją pierwszą zagraniczną wizytę złożył w Berlinie. Wingas podkreśla też, że obecny prezes PGNiG Michał Szubski podkreślał pragmatyczny stosunek do zakupów gazu z Rosji.
Doradca premiera ds. bezpieczeństwa energetycznego Wojciech Zajączkowski uznał, że nie ma potrzeby komentować komunikatu Wingasu. "Gazeta Wyborcza" nie dostała też komentarza w Ministerstwie Gospodarki: od kilku tygodni nie ma wiceministra odpowiedzialnego za energetykę, a szef resortu wicepremier Waldemar Pawlak był w Egipcie.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Niemcy nas wabią gazem z Rosji