Przygotowany przez zarząd PGNiG i zatwierdzony przez radę nadzorcza dokument dotyczący strategii spółki na lata 2014-2022 nie zaskakuje. Gazowy potentat chce skupić się na tym co robi najlepiej. To dobrze.
O kwestiach finansowych trudno mówić choćby z tego względu, że spółka nie podała kluczowych przy takich dywagacjach zakładanych parametrów makroekonomicznych.
A co z wydobyciem? Utrzymanie stałego poziomu produkcji w kraju nie powinno być problemem. Co prawda jeszcze kilka lat temu wydawało się, że spółka osiągnie poziom produkcji rzędu 5 mld m3 gazu rocznie. Wydaje się jednak, że ostateczny cel będzie niż i wyniesie około 4,5 mld m3. To sporo, bo około 30 proc. rocznego zapotrzebowania na gaz naszego kraju. Warto podkreślić, że to dzięki wydobyciu gazu przez PGNiG nasz kraj należy to stosunkowo bezpiecznych w kwestii zaopatrzenia w ten surowiec.
Kluczowym punktem dotyczącym strategii jest zwiększenie wolumenu produkcji ropy i gazu za granicą poprzez zakup aktywów poszukiwawczo-wydobywczych. To nie jest rewolucyjna zmiana. Zarząd raczej przeanalizował dotychczasowe dokonania spółki i stwierdził, że opłaca się wydobywać poza granicami kraju. W końcu to ropa naftowa była w ostatnich latach odpowiedzialna za ogromną część zysków firmy.
Wydaje się, że znane są także miejsca gdzie PGNiG będzie realizował swoje plany. Chyba do historii przeszły już lokalizację o dużym ryzyku politycznym np. kraje arabskie. Dość znacząco redukuje to nam listę potencjalnych lokalizacji. Wydaje się, że na obecnym etapie w grę wchodzą: Norwegia, USA i Kanada. Zresztą prezes PGNiG Mariusz Zawisza o potencjalnych kierunkach wypowiada się wyjątkowo enigmatycznie.
Ważną kwestią jest skala wydatków na inwestycje. W grę wchodzi kwota na poziomie 40-50 mld złotych. Tylko z pozoru to dużo. Rocznie na inwestycje spółka średnio chce więc przeznaczyć 5-6,25 miliardów złotych, czyli przy obecnym kursie dolara mniej niż 2 mld dolarów. W branży węglowodorowej to nie jest oszałamiająca kwota. Wystarczy na stosunkowo niewielkie projekty. Takie jak na przykład na szelfie Norwegii.
A trzeba jeszcze pamiętać, że PGNiG musi inwestować na przykład w kosztowne podziemne magazyny gazu. Oczywiście odezwą się pewnie głosy, że plany są niezbyt ambitne, ale zgodnie z przysłowiem „tak krawiec kraje jak mu materii staje”. PGNiG choć na nasze warunki to spora firma, potentatem choćby w europejskiej skali nie jest.
Ciekawym elementem strategii są działania „zwiększające efektywność kosztową i organizacyjną Grupy w tym Program Poprawy Efektywności”. W skrócie chodzi o takie zmiany w funkcjonowaniu firmy, aby zmniejszyć koszty. Jakie one będą czas pokaże.
Wydaje się, że m.in. zapowiadane silniejsze wejście w segment energii elektrycznej może być elementem tej działalności. Spółka może chcieć wykorzystać już posiadane kompetencje. W końcu sprzedaż gazu od energii elektrycznej nie różni się aż tak bardzo.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Nierewolucyjne plany PGNiG