Rezygnacja Polski z udziału w budowie gazociągu Nord Stream była błędem. Eksperci przekonują, że dla bezpieczeństwa i z powodów ekonomicznych powinniśmy wrócić do negocjacji.
Według dr. Piotra Syryczyńskiego z firmy konsultingowej Atkins uczestnictwo Polski w tym przedsięwzięciu jest uzasadnione głównie z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego. Remigiusz Chlewicki z Grupy Energetycznej Ernst & Young twierdzi jednak, że taki scenariusz jest mało realny m.in. ze względów politycznych.
- Polska była głównym oponentem Nord Stream. Nie musimy szukać innych alternatyw, jeśli uda się zrealizować gazociąg Baltic Pipe, gazoport i transgraniczne połączenie z niemieckim systemem przesyłowym - tłumaczy w "GP".
Jak dodaje, poza tym prace nad projektem są bardzo zaawansowane.
Zdaniem Remigiusza Chlewickiego dla Polski problemem mogłoby być również partycypowanie w kosztach inwestycji, którą szacuje się na 7-8 mld euro.
Piotr Syryczyński zapewnia jednak, że byłoby to opłacalne.- Właśnie udział Polski w tym projekcie może znaczącą zmniejszyć jego koszty. Warto usiąść do negocjacji i zaproponować, żeby ten gazociąg skręcił do Polski, wszedł na ląd koło Pucka i opuścił polskie terytorium koło Goleniowa. Taki przebieg gazociągu spowoduje, że koszt jego budowy spadnie o ponad 1,5 mld dol. Poza tym poprowadzenie rury w tym regionie rozwiązałoby problemy Gaz-Systemu, który potrzebuje kilku miliardów złotych na budowę infrastruktury w północnej Polsce - wyjaśnia w dzienniku.
Na renegocjowanie udziału w Nord Stream szanse mamy raczej niewielkie. Ministerstwo Gospodarki podkreśla, że decyzje w tym zakresie już zapadły.
- Nie zajmujemy się tą sprawą. To biznesowe rozwiązania, którymi powinny zajmować się odpowiedzialne przedsiębiorstwa. Nie możemy narzucać takiego czy innego rozwiązania. Jeżeli byłoby to ekonomicznie uzasadnione, to sądzę, że PGNiG czy Gaz-System przeprowadziłyby odpowiednie analizy - mówi w "GP" Maciej Kaliski, dyrektor Departamentu Ropy i Gazu Ministerstwa Gospodarki.
PGNiG postawiło jednak na inny projekt - podłączenie do rurociągu Nabucco, który ma być wybudowany na południu Europy. Według Witolda Michałowskiego to mało realne przedsięwzięcie. - Rurociągu nie można dowolnie przedłużać. To wymaga zmian parametrów tłoczni, średnicy rur, co oczywiście jest technicznie wykonalne, ale w praktyce może okazać się niemożliwe - ostrzega w "Gazecie Prawnej".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Nord Stream z polskim udziałem byłby tańszy o 1,5 mld euro