Rosyjski gaz z terenu Ukrainy płynie normalnie przez punkt graniczny w Drozdowiczach, a służby polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG) nie zanotowały żadnego spadku ciśnienia gazu - powiedziała rzeczniczka PGNiG Joanna Zakrzewska.
Agencja ITAR-TASS, powołując się na rzecznika koncernu, Siergieja Kuprijanowa, poinformowała, że Gazprom zredukuje we wtorek od godziny 20 czasu moskiewskiego (18.00 czasu polskiego) dostawy gazu dla Ukrainy jeszcze o 25 proc. W ten sposób Ukraina będzie otrzymywała o 50 proc. gazu mniej niż zaplanowano.
Gazprom zapewnił, że dostawy gazu dla europejskich odbiorców będą realizowane w pełnym rozmiarze. Jednocześnie wezwał Ukrainę do jak najszybszego uregulowania wszystkich spornych problemów gazowych przy stole rozmów.
Tymczasem ukraiński Naftohaz ostrzegł we wtorek, że jego odpowiedzią na ograniczenia dostaw rosyjskiego gazu dla Ukrainy może być zmniejszenie tranzytu tego surowca do państw Europy Zachodniej.
"Naftohaz jest w stanie zapewnić nieprzerwany tranzyt gazu dla odbiorców europejskich dopóty, dopóki nie stworzy to zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego Ukrainy" - czytamy w przekazanym mediom komunikacie.
Przebywający w Warszawie minister spraw zagranicznych Ukrainy Wołodymyr Ohryzko zapewnił, że tranzyt rosyjskiego gazu do Europy przez Ukrainę będzie nadal będzie odbywać się "normalnie", mimo ograniczenia dostaw przez Gazprom.
Do punktu w Drozdowiczach trafia do naszego kraju gaz z systemu ukraińskiego, przesyłany przez Gazprom w ramach tzw. kontraktu jamalskiego (zawartego w 1996 r., renegocjowanego w 2003 r.). Dziennie przez punkt ten przechodzi 7 mln metrów sześciennych gazu.
Zobacz także: PGNiG: gazu na pewno wystarczy do końca marca
Zobacz także: Skąd Naftohaz bierze gaz?