Spółka liczy, ile sprzeda gazu w przyszłości. Wychodzi, że najlepszym klientem jest energetyka. A to niełatwy klient.
— Do końca tego roku przygotujemy takie opracowanie. Największego wzrostu zapotrzebowania spodziewamy się w energetyce. Zbieramy listy intencyjne dotyczące zużycia gazu przez działające na naszym rynku firmy energetyczne oraz przez potencjalnych inwestorów z tej branży —informuje Mirosław Dobrut, wiceprezes PGNiG.
Spółka nie spodziewa się istotnego zwiększenia sprzedaży dzięki zagospodarowywaniu słabo zgazyfikowanych rejonów kraju.
— Mogłyby one wchłonąć 1-2 mld m sześc. gazu rocznie — twierdzi Mirosław Dobrut.
W ostatnich latach dużą aktywność na gazowym rynku wykazują małe, prywatne firmy, powiązane z zagranicznym kapitałem. Ruszył też rynek sprzedaży LNG (gaz ziemny sprężony). Jego dystrybucja nie wymaga czasochłonnej budowy sieci gazociągowej - czytamy w "Pulsie Biznesu".
W 2009 r. wygasa kontrakt na dostawy do Polski 2,2 mld m sześc. gazu, jaki PGNiG zawarło z kontrolowanym przez Gazprom RosUkrEnergo.
— Będziemy rozmawiać z Gazpromem Export (spółka handlowa Gazpromu —przyp. red.) lub wskazanym przez niego podmiotem o dostawach do Polski od 2,5 do 3,5 mld m sześc. gazu rocznie od 2010 r. — zaznacza Mirosław Dobrut.
Ale to niejedyne wyzwanie, jakie stoi przed PGNiG.
— Zasygnalizowaliśmy Gazpromowi, że chcemy rozmawiać o wydłużeniu o 10-15 lat kontraktu jamalskiego —mówi Mirosław Dobrut.
Wygasa on w 2022 r. W 2007 r. Gazprom dostarczył Polsce 6,2 mld m sześc. gazu, co stanowi prawie 67 proc. importu. Rocznie zużywamy około 14 mld m sześc.
— Jeżeli PGNiG chce być traktowany przez Gazprom poważnie, to musi rozmawiać o dużym wolumenie, czyli o 18-20 mld m sześc. rocznie. A ten osiągnie, sprzedając gaz dla elektroenergetyki i chemii — tłumaczy w "Pulsie Biznesu" Robert Gwiazdowski z Centrum Adama Smitha, doradca PGNiG.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: PGNiG musi mieć wabik na Gazprom