Już w pierwszym kwartale 2009 r. Gazprom zredukuje ceny gazu. Dla PGNiG to i tak za drogo. Do akcji może wkroczyć regulator.
Jak pisze "Puls Biznesu" o kolejnej podwyżce cen gazu może w takiej sytuacji zapomnieć też Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG), dla którego dostawy od rosyjskiego giganta stanowią nawet 66,9 proc. ogólnej puli importowanego paliwa.
PGNiG ma wieloletni kontrakt z Gazpromem. Cena, w jakiej kupuje gaz, jest uzależniona od notowań produktów ropopochodnych, a te w ostatnich miesiącach wraz ze spadkiem cen ropy także poszły w dół. Czy w ślad za tym monopolista obniży ceny błękitnego paliwa swoim odbiorcom?
— Jeżeli spółka sama nie wystąpi z taką inicjatywą, Urząd Regulacji Energetyki (URE) ma prawo wezwać PGNiG do redukcji cen gazu — mówi Tomasz Kowalak, dyrektor departamentu taryf w URE.
Sławomir Hinc, wiceprezes PGNiG do spraw finansowych, nie ukrywa, że spółce mimo spadku notowań ropy wcale nie będzie łatwo obniżyć cenę gazu.
— Za wcześnie na oceny, jaka taryfa będzie obowiązywać w kolejnych kwartałach 2009 r. Wszystko zależy od notowań ropy i kursu dolara. Przy cenie 350 USD za 1000 m sześc. gazu i kursie dolara wynoszącym 2,8 zł nasza marża może wynieść 0 proc. Teraz sprzedajemy rosyjski gaz taniej niż go kupujemy — podkreśla Sławomir Hinc.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: PGNiG nie pali się do cięć w taryfach