Gazprom Export, spółka handlowa rosyjskiego Gazpromu, nie pozostała obojętna na słowa Michała Szubskiego. Prezes PGNiG narzekał na łamach "Rzeczpospolitej", że Rosjanie nie chcą rozmawiać z polską firmą o dostawach gazu potrzebnych od stycznia 2010 r. Szef polskiej spółki wyraził obawy, że po tej dacie Polsce może zabraknąć tego paliwa.
Jak pisze "Puls Biznesu" Gazprom Export twierdzi, że negocjacje dotyczące dostaw gazu dotychczas nie były prowadzone.
"Uważamy, że dostawy gazu od Gazprom Exportu mogą być realizowane, gdy RosUkrEnergo zakończy dostawy do Polski" — zapewnił Gazprom Export w oficjalnym komunikacie.
Rosyjski potentat stawia jednak warunek.
— Zostanie podpisany nowy załącznik do rosyjsko-polskiej międzyrządowej umowy z 1993 r. — podaje źródło w Gazprom Exporcie.
O co chodzi? Można jedynie snuć przypuszczenia. Zgodnie z dokumentem z 1993 r., w 2010 r. nasz kraj powinien kupować od Rosjan do 14 mld m sześc. błękitnego paliwa. W lutym 2003 r. partnerzy zredukowali tę wielkość. W 2007 r. sprowadziliśmy z Rosji bezpośrednio ponad 6,2 mld m sześc. gazu, co stanowi około 66 proc. całego jego importu do naszego kraju. Strona rosyjska zapewne chce, by do tej ilości dodać taką, której Polska będzie potrzebować po 2009 r. To jednak zwiększa bezpośrednie uzależnienie naszego kraju od dostaw z Gazpromu - pisze "Puls Biznesu".
PGNiG cieszy się, że Gazprom wreszcie zareagował.
— Wydawało nam się, że prowadząc delikatne rozmowy z Gazpromem, osiągniemy cel. Tak się nie stało. Wysłaliśmy więc pismo do Rosjan, że chcemy, by określili stanowisko. Dla nas najważniejszy jest kontrakt na dostawy gazu po 2010 r. — mówi "Pulsowi Biznesu" proszący o anonimowość jeden z członków zarządu PGNiG.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: PGNiG się skarży, Gazprom odpowiada