Dokładnie dziesięć lat temu, podczas kryzysu energetycznego, przerwane zostały dostawy gazu ze Wschodu przez Ukrainę do Europy. W 2009 roku Bułgaria i Słowacja przez kilka tygodni w ogóle go nie otrzymywały. Unia Europejska była wtedy zupełnie bezradna.
Jerzy Buzek, wraz z Jacquesem Delorsem, byłym przewodniczącym Komisji Europejskiej, w 2010 roku zainicjowali prace nad stworzeniem Europejskiej Wspólnoty Energetycznej.
- Zajmowałem się jej promocją ponad sześć lat - mówi prof. Buzek. - Wspólny rynek gazu, wspólne rozmowy z jego dostawcami - to były jej główne cele. Wspólnotę przekształciliśmy w Unię Energetyczną. Droga do jej utworzenia jeszcze daleka, ale jesteśmy coraz bliżej.
Teraz powierzono mu funkcję sprawozdawcy projektu rozporządzenia w sprawie bezpieczeństwa dostaw gazu ziemnego do Unii Europejskiej.
- Rozporządzenie, które leży na moim stole, i za które odpowiadam przed Parlamentem Europejskim, podnosi solidarność w zakresie dostaw energii na najwyższy poziom.
Przy czym, jak podkreśla prof. Buzek, nie chodzi tu o moralne, lecz przede wszystkim realne zobowiązania wynikające z prawa europejskiego. O obowiązek udzielanie sobie wzajemnego wsparcia, zawierania transparentnych umów na dostawy gazu czy budowę brakujących połączeń transgranicznych. Chodzi też o to, doprowadzić do wyrównania cen gazu we wszystkich krajach Unii. A najważniejsze jest to, by stworzyć ramy regulacyjne dla wspólnych, unijnych zakupów gazu u dostawców zewnętrznych.
- Organizujemy właśnie grupę krajów Europy Centralnej i Wschodniej, która kupowałaby płynny gaz w Stanach Zjednoczonych - informuje prof. Jerzy Buzek. - To dopiero początek. Tworząc podobne grupy zakupowe chcielibyśmy wzmocnić naszą pozycję negocjacyjną także na rynku wschodnim. Tak, by zażegnać niebezpieczeństwo wykorzystywania w przyszłości kwestii dostaw gazu jako broni politycznej.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Płynny gaz ze Stanów Zjednoczonych? Może się uda...