Szokująca oferta koncernu E.ON, który zaproponował sprzedanie swoich sieci przesyłowych, może wywołać efekt domina w sektorze energetycznym Unii.
Często grozi ona, że użyje swoich uprawnień antymonopolowych do zmuszenia grup energetycznych, żeby oddzieliły utrzymywanie sieci od innych rodzajów działalności. Komisarz jest przekonana, że niektóre zintegrowane firmy wykorzystują władzę nad gazociągami, sieciami przesyłowymi i innymi elementami infrastruktury do eliminacji konkurencji.
Porozumienie między Brukselą i E.ON - obejmujące również wyzbycie się na rzecz konkurentów 4800 MW mocy wytwórczych - może jednak postawić w stan alarmu szefów innych głównych grup energetycznych w Europie.
- Porozumienie z flagową energetyczną firmą niemiecką może sprawić, że stanowisko firm, wobec których też prowadzone jest postępowanie, stanie się trudniejsze do obrony - mówi Matthew Levitt z firmy prawnej Lovells.
Porozumienie pokazuje, że Bruksela zdolna jest przełamać impas polityczny i podjąć zdecydowane działania w celu podziału jednej z największych grup energetycznych. Paryż i Berlin walczyły z innymi krajami o zablokowanie propozycji przepisów, które mogłyby doprowadzić do podziału firm takich jak E.ON, EdF i RWE. Informacja o porozumieniu z E.ON pojawiła się w momencie, gdy unijni ministrowie ds. energii radzili w Brukseli nad kontrowersyjnymi dla niektórych państw planami wprowadzenia przepisów o podziale grup energetycznych.
Wulf Bernotat, szef E.ON, ostrzegał w zeszłym roku, że największe zagrożenie dla europejskich grup energetycznych stanowi nie Rosja, lecz Komisja Europejska. Jednak jego przekonanie, że Bruksela będzie musiała długo walczyć, żeby dopiąć swego, wydaje się nieuzasadnione.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Podział koncernu E.ON