Podpisany przez wicepremiera Waldemara Pawlaka kontrakt gazowy z Rosją jest korzystny dla Polski - przekonywali szef MSZ Radosław Sikorski i europoseł PSL Jarosław Kalinowski. Nie zgodził się z nimi Paweł Kowal z PJN.
Polityk Stronnictwa odpowiadał, że w 2006 r., za rządów PiS, zmieniano kontrakt gazowy i wtedy właśnie zgodzono się na 10-proc. podwyżkę.
Przekonywał, że kontrakt wynegocjowany przez ten rząd jest standardowy, a cena surowca jest uzależniona od ceny ropy naftowej. "Raz jest ta cena wyższa, a raz niższa" - tłumaczył. Apelował, by nie obrażać się na Rosję, a pragmatycznie z nią współpracować.
Również Sikorski mówił, że minister gospodarki Waldemar Pawlak podpisał korzystny kontrakt. "On nam dał giętkość, możemy brać gazu więcej lub mniej" - zwracał uwagę. Przekonywał, że dzięki temu Polska uzyskała kontrolę zarządczą nad gazociągiem.
Europoseł SLD Marek Siwiec przypomniał, że trzecim priorytetem polskiej prezydencji było bezpieczeństwo, w tym bezpieczeństwo energetyczne. Jak ironizował, najważniejszym wydarzeniem, które miało miejsce w ramach tych priorytetów było to, że premier Rosji Władimir Putin rozpoczął napełnianie North Streamu gazem.
Prowadząca debatę Monika Olejnik zauważyła, że były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder był przyjacielem Leszka Millera, a Angela Merkel jest przyjaciółką Donalda Tuska, a mimo to powstał Gazociąg Północny.
Kowal powtarzał jednak, że rosyjski gaz w Polsce jest najdroższy. Oświadczył, że w trakcie negocjacji kontraktu ingerować w niego musiała UE. "Nie musiała, tylko na naszą prośbę nas wsparła w negocjacjach" - mówił Sikorski. "Nie miała innego wyjścia" - ripostował Kowal.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Politycy o kontrakcie gazowym z Rosją