URE chce, by PGNiG uzupełniło wniosek o 30-procentową zmianę cen. A analitycy już obstawiają, jak skończą się negocjacje.
.
- Chcemy uzyskać informacje niezbędne do przygotowania decyzji taryfowej - mówi Tomasz Kowalak, dyrektor departamentu taryf w URE.
Nie chce powiedzieć, czego dokładnie we wniosku brakuje. Dla URE jest ważne, czy firma nadmiernie nie przerzuci swoich kosztów na klientów. Spółce zależy na czasie, więc regulator nie zamierza przedłużać prac nad taryfą. Na negocjacje zostało około trzech tygodni.
Tomasz Kowalak nie chce odpowiedzieć, czy proponowana przez firmę skala podwyżki jest uzasadniona. Wicepremier Waldemar Pawlak przyznaje jednak, że PGNiG ma podstawy, by zabiegać o zmianę cen.
- Trzeba zwrócić uwagę, że ceny gazu są zależne od cen ropy, która podrożała aż o 65 proc. PGNiG starało się do tej pory minimalizować przenoszenie kosztów zakupu gazu na odbiorców - mówi Waldemar Pawlak. Jednak wicepremier nie popiera wniosku PGNiG, podobnie jak podwyżek cen gazu i ropy - czytamy w dzienniku
Gazowy potentat może wystąpić o zmianę taryfy na wyższą raz na kwartał, jeżeli cena gazu importowanego wzrośnie przynajmniej o 5 proc. PGNiG dowodzi, że ceny sprzedaży w kraju nie zmieniły się natomiast od początku 2007 r., od kiedy walutowe koszty importowanego gazu skoczyły już ponad 40 proc. Monopolista alarmuje, że brak nowego cennika grozi spółce stratą na sprzedaży gazu.
- Wniosek PGNiG pokrywa się w pełni z naszymi szacunkami wzrostu kosztów zakupu gazu przez spółkę. Ma ona mocne argumenty za 30-procentową podwyżką, ale należy się spodziewać, że URE ograniczy ją do 12–14 proc. Wówczas od drugiego kwartału straty PGNiG na sprzedaży importowanego gazu wzrosną - mówi w "Pulsie Biznesu" Paweł Burzyński, analityk DM BZWBK.
Zobacz także: PGNiG złożyło do URE wniosek o podwyżkę cen gazu o ok. 30-proc.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Regulator chce wyjaśnień dot. podwyżki od PGNiG