Ostatnie rosyjskie groźby odcięcia gazu dla Ukrainy z powodu gigantycznego zadłużenia powinny skłonić władze w Kijowie do rozprawienia się z pośrednikami w handlu tym surowcem. Trudno się jednak spodziewać, by najważniejszy z nich, czyli spółka RosUkrEnergo, szybko stracił wpływy.
To właśnie sytuacja tej firmy spowodowała, że rosyjski Gazprom zagroził odcięciem dostaw gazu na Ukrainę, i to już od listopada. Powodem było zadłużenie wobec rosyjskiego koncernu, który sam jest współwłaścicielem RosUkrEnergo, oszacowane na 1,3 - 2 mld dolarów.
Ostatecznie uzgodniono sposób spłaty zadłużenia, ale nie tylko w formie gotówki. Część pieniędzy Rosjanie odzyskają, przejmując gaz ulokowany w ukraińskich magazynach, który zimą zamierzają sprzedać krajom europejskim. Stawia to Ukrainę w wyjątkowo niekorzystnej sytuacji. Na dodatek ukraiński minister paliw Jurij Bojko przystał w czasie negocjacji z szefem Gazpromu w Moskwie na zapis, iż rosyjski koncern będzie mógł ograniczyć częściowo dostawy, jeśli do końca miesiąca nie odzyska całej kwoty zaległości - przypomniał dziennik.
Dlatego coraz głośniej na Ukrainie o konieczności ograniczenia wpływów RosUkrEnergo i potrzebie zawarcia bezpośrednich umów handlowych z Gazpromem. O wyeliminowaniu pośrednika już od 2008 r. mówił kilka tygodni temu prezydent Wiktor Juszczenko.
Działalność spółki budzi zastrzeżenia wielu polityków. Nawet Anatolij Kinach, minister gospodarki w rządzie Wiktora Janukowycza, mówił: - Pracujemy nad tym, by stworzyć bardziej przejrzyste reguły dostaw surowca na podstawie porozumienia na szczeblu międzypaństwowym. Kinach (premier Ukrainy w latach 2001 - 2002) powiedział też, że przez RosUkrEnergo Ukraina straciła bezpośredni kontakt z ważnym partnerem gospodarczym Turkmenistanem.
Zdaniem znanego ukraińskiego eksperta ds. bezpieczeństwa energetycznego Mychajła Honczara pojawieniu się pośredników sprzyja brak przejrzystości sektora gazowego w Rosji i na Ukrainie, a nawet niektórych krajach UE. - Te spółki są nie tylko pośrednikami, ale działają w interesie osób zarówno z zarządów firm gazowych, jak i elit politycznych - mówi w "Rzeczpospolitej" Honczar. I zaznacza, że zasoby gazu, którymi dysponuje RosUkrEnergo, istnieją tylko na papierze.
Honczar prognozuje drastyczne podwyżki cen za rosyjski gaz w razie rezygnacji Kijowa z usług spółki.
W opinii ekspertów współpraca z RosUkrEnergo została narzucona Ukraińcom w zamian za tańszą cenę za rosyjski gaz. Stała się faktycznie jednym z elementów rosyjsko-ukraińskiego porozumienia gazowego na początku 2006 r., czyli w okresie odcięcia dostaw gazu dla Ukrainy. Julia Tymoszenko tłumaczyła, że nieprzejrzysta struktura handlu gazem powoduje, iż spółka zarabia 20 dolarów na każdym 1000 m sześc. sprzedanego surowca. A Ukraina importuje rocznie około 50 mld m sześc. gazu.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: RosUkrEnergo na celowniku