Sytuacja na Słowacji i Węgrzech staje się dramatyczna. Ludzie wykupują elektryczne piecyki, największe firmy ograniczają produkcję, a politycy oskarżają się wzajemnie o wspieranie Gazpromu.
– To skandal. Mamy być zakładnikami Unii – grzmi premier Węgier Ferenc Gyurcsany. Jak pisze "Rzeczpospolita" ci sami ludzie jeszcze do niedawna twierdzili, że ich kraje nie potrzebują alternatywnych źródeł energii.
W słowackich miastach zapanował strach. Ludzie nerwowo nasłuchują radiowych komunikatów. Wykupują przenośne kuchenki elektryczne. – Minister zapewnił, że gazu wystarczy na co najmniej dziesięć dni. Ale jest coraz zimniej. Co z nami będzie? – pytają przerażeni.
Źle jest w Bratysławie. – Wczoraj sztab kryzysowy resortu gospodarki ograniczył dostawy dla 1000 przedsiębiorstw. Jeszcze nie dla nas. Ale jakby co, to cała wschodnia część stolicy zostaje bez ogrzewania – ostrzega rzecznik stołecznej elektrociepłowni Martin Danko.
Z godziny na godzinę nadchodzi z kraju coraz więcej alarmujących komunikatów. Produkcję wstrzymała największa huta w kraju U.S. Steel Koszyce. Media informują o ograniczaniu produkcji w zakładach samochodowych PSA Citroen i Kia. A przemysł samochodowy to motor napędowy słowackiej gospodarki.
O solidarność unijną i bardziej stanowczą postawę wobec Rosji zaapelował do Mirka Topolanka premier Węgier Ferenc Gyurcsany. „Ten sam, który uzależnił Węgry od rosyjskiego niedźwiedzia” – przypomina z goryczą dziennik „Magyar Nemzet”. Sytuacja na Węgrzech, dotkniętych i tak boleśnie kryzysem ekonomicznym, staje się z każdym dniem coraz bardziej dramatyczna. Setki gospodarstw na wschodzie kraju zmagają się z ciężką zimą. Elektrociepłownie przechodzą na olej opałowy. Tam, gdzie się da, lokatorzy wyciągają ze strychów piecyki. Rąbią drewno na opał.
– Rosja znów dostarczyła nam argumentów, że nie jest poważnym partnerem i ma mocarstwowe ambicje – twierdzi cytowany przez "Rzeczpospolitą" węgierski politolog Csaba Kiss. – Ale czy ta bolesna nauczka czegoś nas nauczy? Czy węgierscy i słowaccy wyborcy zrozumieją, co im grozi pod rządami Gyurcanya i Fica? Wie pan, to paradoks. Tu nikt nie myśli w kategoriach Europy. Tylko Austria, której tak naprawdę kryzys nie grozi, bo ma w zbiornikach miliardy metrów sześciennych gazu, odświeżyła projekt gazociągu Nabucco.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Słowacja i Węgry już żałują uzależnienia od rosyjskiego gazu