W Parlamencie Europejskim trwa batalia o raport o Gazociągu Północnym. Dziś się okaże, czy niemieckie lobby jest na tyle silne, by zablokować powstanie tego krytycznego dokumentu.
W pierwotnej wersji - z kwietnia - w dokumencie znalazła się opinia, iż inwestycja ta stwarza zagrożenie dla ekosystemu, a prace na tak dużą skalę w ogóle na Bałtyku nie powinny być prowadzone. Teraz jednak te krytyczne wnioski mogą zostać wykreślone, a wówczas inwestorzy gazociągu - firmy Gazprom, BASF, E.ON i Gasunie - otrzymają skuteczne narzędzie do zdobycia niezbędnych pozwoleń na budowę - czytamy w "Rz".
Dotąd firmy zabiegały o nie bez skutku w krajach nadbałtyckich, które są w większości przeciwnikami projektu. Wśród nich jest także Polska, która od początku, czyli gdy tylko Rosjanie i Niemcy podpisali w 2005 r. umowę w sprawie inwestycji, uważa ją za niekorzystną.
- Stanowisko polskich władz jest niezmienne - mówi "Rz" dyrektor departamentu ropy i gazu w Ministerstwie Gospodarki Maciej Woźniak. - Gazociąg jest nieekonomicznym projektem, trzykrotnie droższym od inwestycji lądowej. Oznacza to, że surowiec nim dostarczany będzie miał wysoką cenę, co spowoduje wzrost kosztów importu dla całej Unii.
I dodaje, że inwestycja stwarza poważne zagrożenie dla środowiska, bo nie ma precyzyjnych danych co do lokalizacji składowisk broni chemicznej na dnie Bałtyku. - A poza tym nie wiadomo, jaki charakter będą miały i czemu służyły instalacje ułożone równolegle z gazociągiem - mówi "Rz" dyrektor Woźniak.