Ukraińskie władze zmieniają przepisy, aby państwowy koncern Naftohaz mógł wypełnić kontrakt na eksport gazu do Polski. Opozycja obawia się, że to pretekst, który otworzy drogę do eksportu rodzimego surowca i zwiększy zależność Ukrainy od Gazpromu.
Ale od 2011 r. dostawy od Naftohazu miały gwałtownie wzrosnąć, co najmniej do 180 mln m gazu sześc. rocznie. Jesienią zeszłego roku PGNiG zakończyło układać rurę z Hrubieszowa do Zamościa, aby wprowadzić ukraiński surowiec do sieci krajowych gazociągów. Zarobił Naftohaz, bo w Polsce gaz jest droższy niż na Ukrainie. Skorzystałby też PGNiG, bo według polskiej firmy z Ukrainy mieliśmy najtańszy gaz z importu.
Przed rokiem te plany stanęły pod znakiem zapytania, bo parlament Ukrainy przyjął ustawę "o zasadach funkcjonowania rynku gazu". Prawo to zakazało Naftohazowi eksportować gaz z rodzimych złóż. A Ukraińcy nie mogą reeksportować surowca sprowadzanego od Gazpromu.
Już we wrześniu zeszłego roku Naftohaz wstrzymał dostawy do Hrubieszowa, tłumacząc to zmianą przepisów. Było to symboliczne uderzenie w plany PGNiG, które w tym czasie rozmawiało z niemieckim koncernem E.ON o dostawach gazu za pośrednictwem Ukrainy, by zmniejszyć zależność od Gazpromu.
Decyzję Naftohazu krytykowano też w Kijowie. - Ukraina udowodniła, że nie jest rzetelnym partnerem - stwierdził Mychajło Honczar z ośrodka analitycznego Nomos.
Po miesięcznej przerwie gaz znów popłynął do Hrubieszowa, ale problem wrócił w tym roku. Od stycznia Naftohaz wstrzymał eksport gazu do Polski, nie mówiąc o ich zwiększeniu, zgodnie z kontraktem. - Prowadzimy rozmowy na temat wznowienia dostaw do Hrubieszowa i mamy nadzieję na ich pozytywne zakończenie - informuje tylko PGNiG.
Nagle w Kijowie nastąpił zwrot. Kilka dni temu parlament Ukrainy znowelizował ustawę "o zasadach funkcjonowania rynku gazu", pozwalając Naftohazowi na eksport gazu. Ma to umożliwić realizację kontraktu z PGNiG - tłumaczył zmianę rząd Mykoły Azarowa, który przed rokiem wprowadził przepisy blokujące eksport gazu do Polski. Tego musiał być świadomy obecny minister energetyki Ukrainy Jurij Bojko, który w 2004 r. jako prezes Naftohazu podpisywał kontrakt z PGNiG.
Nowe przepisy skrytykowała opozycja. - Odtąd ukraiński gaz stanie się źródłem ekstra zysków dla oligarchów, bo przecież korzystniej sprzedawać go za granicę po światowych cenach niż ludności Ukrainy po miejscowych cenach. A na zaspokojenie potrzeb ludności puszczą wyłącznie drogi gaz z importu - stwierdził w komunikacie Blok Julii Tymoszenko.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Ukraina chce wznowić eksport gazu do Polski