Ukraińcy proszą o pomoc w energetyce. W zamian oferują złoża ropy i gazu. PGNiG i Orlen są jednak ostrożne.
Atmosfera polityczna w tym kraju gęstnieje. W ubiegłym tygodniu Julia Tymoszenko, premier Ukrainy, podpisała z Rosją memorandum, które pozwoli rosyjskiemu Gazpromowi na sprzedaż gazu w tym państwie i da mu możliwość przejmowania ukraińskich spółek handlujących gazem.
Gwarantem bezpieczeństwa wschodniego sąsiada mają być zagraniczni inwestorzy. Eksperci, wspólnie z Agencją Rozwoju Przemysłu (ARP), opracowują plan współdziałania Polski i Ukrainy w sektorze energetycznym, także na forum Unii Europejskiej — w celu stworzenia jednolitej polityki energetycznej. Zdaniem Mykoły Katerynczuka, wiceszefa komisji podatkowej i celnej przy parlamencie ukraińskim, przewodniczącego Europejskiej Partii Ukrainy (proprezydencki blok Nasza Ukraina), powinien powstać kontrprojekt dla gazociągu północnego (ma przesyłać gaz z Rosji do Niemiec, z pominięciem Polski i Ukrainy), który połączyłby system przesyłu gazu Ukrainy i Unii Europejskiej. To nic nowego. Polska i Ukraina od lat próbują doprowadzić do budowy ropociągu Odessa — Brody — Płock i gazociągu Sarmatia, który tłoczyłby do zachodniej Europy gaz z Azji Środkowej.
— Realizację tych projektów blokuje Rosja. To się zmieni, jeśli Ukraina zostanie włączona do wspólnej polityki energetycznej Unii Europejskiej — twierdzi Mykoła Katerynczuk.
Ukraina zachęca więc zagraniczne — w tym polskie — firmy, by inwestowały na jej terytorium w eksploatację złóż ropy naftowej i gazu.
— Chcemy stworzyć konsorcjum, które eksploatowałoby złoża. Brakuje nam nowoczesnych technologii —mówi Mykoła Katerynczuk.
Inwestorzy na Ukrainie nie mają jednak łatwo.
— To się zmieni, jeżeli przeforsujemy w parlamencie akty prawne, które wprowadzą m.in. otwarty system koncesyjny — podkreśla Mykoła Katerynczuk.
— Potrzebne jest również opracowanie strategii współpracy przez firmy, takie jak np. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG), oraz gremia rządowe. ARP chce wspierać działania polskich inwestorów na Ukrainie — dodaje Filip Elżanowski, pełnomocnik zarządu ARP ds. zagranicznych stref ekonomicznych i energetyki.
Łatwo nie będzie
PGNiG nie wyniosło dobrych doświadczeń z ukraińskiego rynku. Jest większościowym udziałowcem ukraińskiej spółki wydobywczej Dewon (36,38 proc. akcji) i nie może wyjaśnić kwestii praw eksploatowanych przez nią złóż.
— Czekamy na nowe prawo, w tym na otwarty system koncesyjny na Ukrainie, co ułatwiłoby nam działalność w tym kraju i pozwoliło ją rozwinąć — mówi Mirosław Dobrut, wiceprezes PGNiG.
Orlen bada możliwości inwestowania na Ukrainie.
— Idea wspólnej polityki energetycznej jest warta rozważenia. Jesteśmy chętni do podjęcia współpracy. Na Ukrainie działamy jako jeden z największych dostawców paliw premium. Już od kilku lat monitorujemy ten rynek pod kątem poszukiwania kolejnych możliwości współpracy. Obecnie wszelkie deklaracje powinny być potwierdzone opiniami rządów obu państw oraz niezależnych ekspertów — twierdzi Jacek Krawiec, prezes PKN Orlen.
Nie doczekaliśmy się na komentarz Ministerstwa Gospodarki w sprawie ewentualnej współpracy energetycznej z Ukrainą.
Kooperacja z Unią może być trudna, bo Rosja trzyma Ukrainę na muszce.
— Musimy uregulować zadłużenie, jakie mamy wobec Rosji z tytułu dostaw gazu. Wynosi ono obecnie 1,7 mld USD — mówi Mykoła Katerynczuk.
A cena rosyjskiego gazu dla Ukrainy ma rosnąć.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Ukraina prosi o Polskę o pomoc energetyczną