Dzięki transakcji z koncernem BP rosyjski potentat może wkrótce stać się jednym z najważniejszych dostawców gazu skroplonego do Stanów Zjednoczonych
Wszystko wskazuje na to, że Gazprom, który już teraz jest największym producentem gazu na świecie, nie będzie musiał czekać kilka lat, by móc odgrywać znaczącą rolę także na rynku gazu skroplonego (LNG).
BP jest głównym udziałowcem Atlantic LNG, gdzie ma 34 proc. kapitału. Pozostali wspólnicy to British Gas Group (26 proc.), hiszpański Repsol (20 proc.) oraz francuski Suez i National Gas Corp, które mają po 10 proc. Atlantic LNG zaopatruje przede wszystkim Stany Zjednoczone (trzy czwarte produkcji trafia do tego kraju), ale też Hiszpanię, Puerto Rico i Dominikanę - wyjaśnia dziennik.
Nawet jeśli Brytyjczycy odsprzedadzą rosyjskiej firmie tylko część swojego pakietu, to i tak dla Rosjan będzie mieć to istotne znaczenie. Zwłaszcza że koncern jest nastawiony na produkcję i eksport skroplonego gazu, licząc na szybko rosnący w świecie popyt na to paliwo.
Tymczasem produkcja LNG z rosyjskich zasobów gazu ziemnego na większą skalę będzie możliwa dopiero za kilka lat. Gazprom zapowiada już wkrótce budowę zakładów skraplania gazu, który będzie wydobywany na Sachalinie, a za siedem lat chce skraplać też surowiec ze złóż Sztokmana (na Morzu Barentsa), choć eksperci oceniają ten termin jako zbyt optymistyczny.
Rosyjski LNG ma trafiać przede wszystkim na rynek amerykański. W USA import gazu skroplonego pokrywa zaledwie kilka procent zapotrzebowania. Jednak około 2025 roku będzie to blisko 15 proc.
Zatem oferta BP bardzo dobrze wpisuje się w strategię Gazpromu, tym bardziej że rosyjski koncern z trudem zdobywa bezpośredni dostęp do poszczególnych rynków. Nie wszędzie jest mile widzianym inwestorem - czytamy w "Rz".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Więcej Gazpromu w USA