Korzystający z gazu chilijski przemysł i elektrownie musiały natychmiast przerzucić się na inne, droższe nośniki energii, w tym węgiel i olej napędowy.
Przyczyną wstrzymania dostaw przez Argentynę jest niewystarczająca ilość błękitnego paliwa na potrzeby własne. Rządy w Buenos Aires od lat zwlekały z inwestycjami w sektorze gazowym, przez co dziś nie są w stanie zaspokoić jednocześnie potrzeb wewnętrznych i zachodniego sąsiada.
Stojąc wobec poważnego kryzysu, mogącego poważnie odbić się na chilijskiej gospodarce, prezydent Chile Michelle Bachelet zwołała na piątek pilne posiedzenie rządu. Rozważa się uruchomienie doraźnych funduszy w wys. 200 mln dolarów, mających na celu ustabilizowanie sytuacji na rynku paliw. Rząd chce także obniżenia do 25 proc. akcyzy na benzynę.
W związku ze wzrostem cen paliw pracownicy sektora transportu na wtorek i środę zapowiedzieli strajk.
Ogromnych ilości energii potrzebuje chilijskie górnictwo. Chile to największy w świecie producent miedzi.
Ze względu na wzrost cen produkcji chilijskie fabryki zaczynają przenosić się za granicę, gdzie koszty są o wiele niższe. Miejscowy gigant papierniczy CMPC planuje na przykład budowę fabryki w Peru.
Tymczasem Boliwia, mająca największe pokłady błękitnego paliwa w całej Ameryce Południowej, ze względu na brak stabilności politycznej, wciąż zamiast zwiększać, zmniejsza produkcję. W dodatku sprzedaż surowców za granicę utrudniają historyczne spory terytorialne, wciąż aktualne w umysłach południowoamerykańskich polityków.
Większość ekspertów przewiduje, że przełom w Chile nastąpi wraz z budową na północ od Santiago gazoportu na skroplony gaz ziemny. Dwa terminale zostaną otwarte około roku 2010.