Tak powody odmowy obniżki cen gazu dla Polski ocenił szef PGNiG Michał Szubski w dzienniku "Wiedomosti".
"Koronnym argumentem naszych kolegów z Gazpromu [przeciw obniżce cen] jest to, że technicznie prawie cały gaz sprowadzamy ze Wschodu. Ale to nie argument, a raczej forma szantażu" - powiedział Szubski w wywiadzie, który wczoraj opublikował rosyjski dziennik "Wiedomosti". W tym wywiadzie szef PGNiG tłumaczy, dlaczego "polski państwowy monopolista" - jak piszą "Wiedomosti" - postanowił pozwać Gazprom do arbitrażu w Sztokholmie za odmowę obniżki cen. "Gazprom przekroczył dopuszczalny dla naszej strony poziom [cen]" - tłumaczy Szubski.
Tak ostrych sformułowań Szubski nie używa w Polsce. Pół roku temu na posiedzeniu sejmowej komisji skarbu mówił, że PGNiG chce wynegocjować z Gazpromem powrót do cen sprzed podwyżki wymuszonej przez Rosjan w 2006 r. Ale dodawał: - Uważam, że Polska nawet po 2006 r. płaci za gaz nie najgorszą cenę.
Na tym samym posiedzeniu sejmowej komisji Szubski tłumaczył też, dlaczego Gazprom ma dla Niemców niższy cennik. - Pamiętajmy, że Niemcy kupują od Rosji znacznie więcej gazu niż Polska. Po drugie, z Rosją łączy ich mnóstwo wielorakich interesów gospodarczych - mówił.
Natomiast w wywiadzie dla "Wiedomosti" Szubski mówi, że PGNiG nęka Gazprom, pytając, dlaczego rosyjski gaz dostarczony do Niemiec tranzytem przez Ukrainę można importować do Polski taniej niż wprost ze Wschodu. I szef PGNiG proponuje: "Chcielibyśmy uzyskać cenę, jak dla pierwszej piątki europejskich odbiorców Gazpromu. (...) Moim zdaniem to ostatnia chwila dla Gazpromu, aby uzgodnić porozumienie, które zagwarantuje wzajemnie korzystną współpracę w długoterminowej perspektywie".