Rosyjsko-ukraiński konflikt gazowy pokazał, że Bułgaria powinna jak najszybciej przestać być państwem najbardziej uzależnionym od jednego źródła i jednej trasy dostaw - powiedział we wtorek prof. Atanas Tasew, główny doradca parlamentarnej komisji energetyki.
- Bułgaria nie miała scenariusza na wypadek tak nagłej sytuacji kryzysowej, a wszystkie działania, które nasilono w ostatnich dwóch tygodniach, podejmowano od miesięcy, lecz ich nie dokończono - powiedział.
Chodzi o połączenie bułgarskiego systemu gazociągowego z rumuńskim i greckim oraz o zwiększenie pojemności zbiornika w Czirenie.
- Gdybyśmy zdążyli zmodernizować Cziren, zbiornik ten zapewniłby dziennie 10-12 mln m sześc. gazu i przemysł nie odczułby skutków kryzysu gazowego - dodał.
Zdaniem Tasewa poszkodowani bułgarscy przedsiębiorcy mogą teraz zaskarżyć do sądu dostawców i firmy tranzytowe, lecz nie mają szansy
wygrać. Odszkodowania może się domagać wyłącznie państwo, i to ono powinno doprowadzić do powstania zbiorowego pakietu roszczeń i zaskarżyć dostawców - spółki-córki Gazpromu - którzy z kolei będą dochodzić swoich praw wobec winnych. Nie należy zapominać, że Ukraina ratyfikowała Europejską Kartę Energetyczną, co wyprowadza sprawę na poziom stosunków międzypaństwowych - podkreślił.
Rosja nie ratyfikowała Karty i to stwarza większy problem, tym bardziej że negocjacje z Gazpromem jako monopolistą są wyjątkowo trudne. Gazprom udaje, że prowadzi negocjacje, i zwykle osiąga to, do czego zmierzał, choć tylko tylko udaje elastyczność w trakcie rozmów - powiedział prof. Tasew.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Bułgaria powinna uniezależnić się od jedynego dostawcy gazu