Przejęcie przez Rosję infrastruktury na Białorusi i Ukrainie nie wydaje się groźne, jeżeli Polska zadba o siebie, czyli o rozwój własnych zasobów gazu - mówi Grzegorz Pytel, ekspert w obszarze energetyki z Instytutu Sobieskiego.
Problemem Rosjan utrudniającym realizowanie polityki przy użyciu narzędzi energetycznych jest sieć rurociągów, które są coraz starsze i wymagają coraz więcej nakładów, aby je utrzymać w miarę dobrym stanie technicznym. Rosja nie ma pieniędzy na ich remonty. Może w przyszłości zainwestują w ich modernizacje chińskie firmy, bo właściwie są jedynymi, które mają wystarczająco dużo kapitału finansowego jak i siły roboczej, aby tego dokonać. To jest 148.000 km gazociągów wymagających modernizacji. Oznaczało to będzie porażkę rosyjskiej koncepcji mocarstwa walczącego o pozycję gazem.
Czemu służą ostatnie transakcje dzięki którym Rosjanie przejęli część rurociągów na Białorusi i Ukrainie. Rosja podpisała też układ graniczny z Norwegią dotyczący granicy morskiej?
To element porządkowania interesów. Przejęcie infrastruktury na Białorusi i Ukrainie nie wydaje się jednak groźne, jeżeli Polska zadba o siebie, czyli o rozwój własnych zasobów gazu. Ostatnia propozycja umowy Rosji z Norwegią w sprawie granicy potencjalnie otwiera obu krajom możliwości eksploatacji złóż ropy i gazu na Morzu Barentsa. Tylko, że jak pokazują doświadczenia amerykańskie, polski gaz łupkowy będzie zapewne sporo tańszy. Poza tym, w związku z kosztami CO2 w Europie, im więcej będzie rodzimej, bezpiecznej produkcji gazu w Polsce, tym bardziej nasza energetyka będzie mogła z niego korzystać czyniąc polską gospodarkę bardziej konkurencyjną
Gaz za flotę czarnomorską? Wydarzenie symboliczne czy groźba utraty niepodległości przez Ukrainę?
Jest to sytuacja, która ukazuje skuteczność i konsekwencje działania Rosji. W styczniu 2009 roku Rosja wywołała kryzys z Ukrainą, aby w samej już końcówce wysokich cen gazu uzyskać od Ukrainy cenę, której dzisiaj by nigdy nie uzyskała. Obecnie nawet po 30% „obniżce” ceny za przedłużenie dzierżawy portu rosyjskiej marynarki wojennej w Sewastopolu, Ukraina będzie i tak płaciła około dwa razy więcej niż wynosi cena gazu w Stanach Zjednoczonych. To pokazuje rujnujące konsekwencje uzależnienia od monopolisty. To pokazuje, że brak wolnego rynku dostaw gazu na Ukrainie, w przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych, ma wręcz monstrualne koszta: w całościowym rachunku ekonomicznym Ukraina będzie Rosji dopłacać do ich dzierżawy Sewastopola. Bo nie miała za bardzo wyjścia. Ta sytuacja powinna uzmysłowić jeszcze wątpiącym na czym polega ekonomiczny zysk budowy terminala LNG w Świnoujściu i rozwój wydobycia własnego gazu według reguł wolnorynkowych.
Czy stoi za tym groźba utraty niepodległości przez Ukrainę jest pytaniem dla Ukraińców: zależy to bowiem, co pod pojęciem niepodległości rozumieją. A to nie zawsze jest takie oczywiste.
Rozmawiał: Marcin Matuzik
Czytaj też: Gaz łupkowy to szansa na zmianę sytuacji geopolitycznej
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Czy bać się gazowej potęgi Rosji?