Białoruskiej gospodarce grozi poważny cios. Gazprom zamierza podnieść cenę gazu o 65 proc. - podała agencja Interfax, powołując się na osobę uczestnicząca w paliwowych negocjacjach.
Mińsk, który obecnie płaci za rosyjskie błękitne paliwo po 100 USD za 1 tys. m sześc., liczył, że podwyżka sięgnie maksymalnie 20 USD. Jednak Gazprom już w trakcie ubiegłorocznych rozmów zapowiedział, że w 2008 r. Białoruś zapłaci 67 proc. średniej ceny dla krajów europejskich.
Problem tkwi w tym, że taka średnia nie jest wciąż określona, a Rosjanom i Białorusinom zostały już tylko trzy tygodnie, aby ustalić rozmiar podwyżki.
W ubiegłym roku paliwowe negocjacje zakończyły się w późnych godzinach wieczornych w sylwestra. Możliwe, że teraz białoruskie władze też zechcą przeciągnąć rozmowy, by wytargować korzystne warunki.
Jeśli Mińskowi się to nie uda, może dojść do znaczącego wzrostu inflacji i spowolnienia gospodarki. Białoruski rząd przewidywał, że przy podwyżce gazu o 20 USD ceny w przyszłym roku będą rosnąć w tempie 6-7 proc.
Jeśli jednak paliwo podrożeje o 65 proc., wówczas inflacja przekroczy 10 proc. - wynika z wstępnych ekspertyz rządowych.
Droższy gaz może też negatywnie odbić się na dynamice wzrostu produktu krajowego. To właśnie na tanich surowcach energetycznych opiera się białoruska gospodarka. Jeszcze rok temu Białorusini płacili za 1 tys. m sześc. paliwa jedynie 46,67 USD.
W ubiegłym roku Mińsk wybronił się od gigantycznej podwyżki, dzięki oddaniu Gazpromowi 50 proc. udziałów w spółce zarządzającej białoruskimi gazociągami. Podobny scenariusz może rozegrać się w tym roku. Rosjanie już rozmawiają z Białorusinami o zakupie udziałów elektrowni, rafinerii lub zakładów produkujących nawozy.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Koniec z tanim gazem na Białorusi